Z ekonomicznego punktu widzenia instytucja Rodziny niewiele różni się od spółki kapitałowej. Podobnie jak w spółce mamy więc zarząd, radę nadzorczą i udziałowców lub akcjonariuszy. Zarząd to Zarząd – wiadomo, ma Prezesa lub w tym konkretnym przypadku częściej Prezesową.
Radę Nadzorczą stanowi właściwie wyłącznie Zarząd. W skrajnych przypadkach Radę tworzą też Doradcy. Najbliżsi, naturalni doradcy to Dziadkowie lub Teściowie. Zarząd składa się wyłącznie z pracowników, z czego najczęściej połowa z nich stara się przysporzyć spółce korzyści majątkowych a reszta Zarządu, który tworzy najczęściej Prezesowa, poświęca się doskonaleniu i zrównoważonemu rozwojowi reszty akcjonariatu.
Mówiąc o akcjonariacie dobrze wspomnieć też o dywidendach. W Rodzinie S.A. decyzja o wypłacie dywidend jest dość prosta. Z reguły dywidenda pozostaje w spółce i jest przeznaczana na tzw. inwestycje, szeroko rozumiane jako… zakupy. Zakup domu, samochodu, telewizora, wyjazdu na wakacje, zabawek dla dzieci czy nawet wacików. Dzięki temu teoretycznie akcjonariuszom żyje się lepiej. Chciałbym tu zaznaczyć jedną ważną rzecz. Dywidendy mogą być wypłacane gotówką akcjonariatowi. Pracujący Zarząd też do niego należy! Prezesowi też należy się gotówka i to nie ta rozumiana jako wspólne wykorzystanie dywidend na "cele inwestycyjne". Mówię o normalnych, żywych, szeleszczących banknotach w kieszeni.
Panuje mylne przekonanie, że gotówka w kieszeni Prezesa powoduje jego nieprzewidziane, niekorzystne dla spółki konsekwencje. Nic bardziej mylnego!
Apeluję do reszty Zarządu i Rady Nadzorczej aby część dywidend wypłacać bezpośrednio Prezesom. Oni potrzebują regularnie spotykać się z innymi Prezesami aby omawiać ważne aspekty rozwojowe, oszacować kwestie zarządzania ryzykiem i przedyskutować sprawy związane z obecną sytuacją rynkową.
Przecież z takich spotkań jasno wynikają same korzyści.
Źródło: www.tatablog.pl
Zdjęcie: Fotolia fot. by © fredredhat