Zwierzak dla dziecka to chyba jeden z częstszych dylematów każdego rodzica. Warto kupić, czy szkoda zachodu, no i jeśli zdecydujemy się na kupno zwierzątka domowego to właściwie, które najlepiej wybrać? Zobaczcie na co my się zdecydowaliśmy i dlaczego.
„Tato, a czy wy mi też kupicie takiego króliczka?”. No tak, w zasadzie dlaczego miałoby zdziwić mnie takie pytanie? Szymonowi spodobał się królik, jakiego widział u swojego kuzyna i też zapragnął mieć swoje zwierzątko. A my z Mamą Sz. pomyśleliśmy sobie, że jego urodziny byłyby dobrą okazją do zakupu zwierzątka domowego. Decyzja więc zapadła, trzeba tylko było wybrać odpowiedniego zwierzaka dla czterolatka.
Może króliczek jak u kuzyna?
Muszę przyznać, że oboje mamy za sobą etapy opiekowania się różnymi zwierzętami i myślę, że to znacznie ułatwiło nam wybór pupila dla naszego syna. Królik, który tak bardzo spodobał się Szymonowi, gdy byliśmy w odwiedzinach u jego kuzyna odpadał z kilku powodów. Jednym z nich była wielkość zwierzaka.
Nawet popularne króliki-miniaturki potrafią rozrosnąć się do ogromnych rozmiarów i trzeba od razu pomyśleć o naprawdę dużej klatce. Poza tym, z królikiem jest pewien problem. Po prostu ten zwierzak zostawia, no cóż, bardzo dużo bobków, wymuszając tym samym częste - jak dla nas, zbyt częste - czyszczenie klatki.
Następny na liście był kot
Kot? To kolejna propozycja, jaka padła przy wieczornej dyskusji o zwierzakach. W dodatku Mama Sz. lubi koty, kojarzą się jej z dzieciństwem u babci na wsi. Ja, będąc młodym, „podstawówkowym” dzieciakiem również miałem w domu ze dwa albo i trzy koty. Ale potem ujawniła mi się alergia, która - niestety - została do dzisiaj, a to zdecydowanie i całkowicie eliminuje koty z listy kandydatów do mieszkania z nami.
Pies
Z zupełnie innych powodów nie zdecydowaliśmy się również na psa. Wiem, to mógłby być idealny towarzysz zabaw i prawdziwy przyjaciel. To prawda, ale pies, to również poważne obowiązki. Wychodzenie na spacery, sprzątanie po nim i największy naszym zdaniem problem - przestrzeń. Zdaję sobie sprawę, że ludzie mieszkają w blokach wraz z psami, ba, sami mamy dwóch takich sąsiadów, ale... uznaliśmy, że nasze mieszkanie jest po prostu za małe dla czworonoga.
Akwarium i rybki dla alergika
Rybki - czy to nie taka „klasyka” domowych zwierzaków? Pewnie tak. Rybki też były brane pod uwagę. Tym bardziej, że tutaj znów ja mam za sobą trochę doświadczenia przy hodowli rybek. Ba, nawet moi Teściowie w zeszłym roku mieli przez jakiś czas u siebie Bojownika. Problem w tym, że z kolei rybki w żaden sposób nie interesowały Szymona.
Za to Szymon zawsze w galeriach handlowych, widząc zoologiczne sklepy, z zachwytem przyglądał się wszelkim gryzoniom. Ja pamiętam z kolei, jak sam, w czasach studenckich, opiekowałem się białą myszką. I przez dłuższy czas właśnie myszka wysuwała się na czoło stawki, jako ten najlepszy wybór dla małego dziecka.
Potem razem z Mamą Sz. pomyśleliśmy o chomikach - bo właśnie chomiki roborowskiego hodowaliśmy przez krótki czas, rok przed narodzinami Szymona. To były naprawdę fajne, sympatyczne zwierzątka.
I tak naprawdę każde z tych wszystkich powyżej opisanych zwierząt nadaje się dla dziecka. Powiedzmy sobie szczerze - i tak w pierwszej kolejności to rodzice będą musieli zająć się obowiązkami związanymi z opieką nad zwierzakiem, a dziecko będzie początkowo tylko pomagać, chociaż z czasem z pewnością będzie przejmować coraz więcej obowiązków.
Wybraliśmy świnkę morską i jesteśmy zachwyceni
A na jakie zwierzątko my się zdecydowaliśmy? Wybraliśmy gładkowłosą świnkę morską. To naszym zdaniem najlepszy wybór. Samiczka takiej świnki nie pachnie zbyt intensywnie i nie wymaga zbyt częstego czyszczenia klatki, łatwo ją oswoić i co najważniejsze - praktycznie w ogóle nie gryzie. Poza tym świnki morskie to bardzo wesołe zwierzątka. Teraz świnka jest już u nas trzeci miesiąc. Był to zdecydowanie dobry wybór i śmiało możemy polecić ją jako pierwsze zwierzątko dla dziecka.
Zdjęcie: Fotolia by © Hawaya
Prywatnie mąż, a od 2009 r. również ojciec. Urodził się w sierpniu 1982-ego. Żyje i pracuje dzieląc różne pasje. Z wykształcenia i zawodu pedagog i grafik, z zamiłowania pisarz-amator.
Wolne chwile spędza pisząc prozę na nieodłącznej komórce. Gdy nie pisze, czyta polską fantastykę, słucha muzyki albo spędza czas z synkiem na placu zabaw. Prowadzi również bloga: www.tataszymona.blogujacy.pl