Po porodzie nieuchronnie nadejść musi moment, kiedy mama, będąca dotychczas z maleństwem 24. godziny na dobę, zmuszona jest wyjść z domu i zostawić je pod troskliwą opieką taty. Dla młodych ojców brzmi to wręcz przerażająco, ale przecież w końcu kiedyś ta chwila musiała nadejść.
Przede wszystkim należy zachować spokój i nie dać poznać po sobie, że jest się, delikatnie rzecz nazywając, zestresowanym. W przeciwnym razie partnerka nie pójdzie do fryzjera w ogóle, a w przyszłości panicznie będzie się bała zostawić maleństwo pod opieką ojca.
Jeśli niedoświadczony ojciec nie miał dotąd okazji doświadczyć czym jest samodzielna opieka nad dzieckiem, koniecznie musi poznać przyzwyczajenia swojego maleństwa. Nawet te najdrobniejsze, w godzinie zero, mogą okazać się na wagę złota: ile mleka musi wypić by się najeść, w jakiej pozycji najlepiej sobie „odbija”, jakie dźwięki najbardziej lubi, jakie grzechotki zajmują jego uwagę najbardziej i na jak długo, jakie piosenki nuci mu mama, itd.
Opieka nad dzieckiem w takiej sytuacji przypomina często walkę z czasem – zdobywa się każdą z osobna minutę spokoju maleństwa i swojego własnego również. Pocieszający jest fakt, że w tym przypadku upływający czas, jak rzadko kiedy, działa na korzyść ojca. Szczególnie pomocne w osiągnięciu upragnionego celu jest skonstruowanie swoistego „planu strategicznego” tzn. rozkładu zajęć dla maleństwa. Wszystko po to, aby przypadkiem nie dopadła go zmora wszystkich rodziców, czyli nuda.
Dopóki nie zacznie płakać – ojciec jest na wygranej pozycji. Gdy jednak nadejdzie ta chwila, trzeba za wszelką cenę zachować spokój. Dlaczego? Dziecko doskonale wyczuje, że tata nie panuje nad sytuacją i będzie to dla niego dodatkowym powodem do płaczu. A więc. Jak tylko uda Ci się uspokoić nerwy, postaraj się zlokalizować i – jeśli się da – usunąć przyczynę płaczu dziecka, a gdy i to nie przyniesie rezultatu, sięgnąć po przygotowany wcześniej „plan awaryjny” (sporządzony w oparciu o doświadczenia partnerki).
Kojące dla maleństwa będą z pewnością: przestrzeganie jego rytmu dnia, spokojna rozmowa, poczucie bliskości taty oraz zmienność „krajobrazu” przed jego oczami (maluchy uwielbiają wręcz oglądać przejeżdżające za oknem samochody, bawiące się dzieci, czy biegające psy). Jeśli jednak nic nie przynosi rezultatu – zawsze pozostaje telefon do żony. Lecz niech to będzie absolutna ostateczność!
Zdjęcie: Fotolia by © Marcin Sadlowski All rights reserved