Ten scenariusz znamy z filmów: rodząca napina się z całej siły, a lekarz lub położna pokrzykuje na nią, żeby parła. Dłużej, mocniej, jeszcze raz. Twarz rodzącej robi się purpurowa, a po czole spływa pot. Poród jawi się przez to jako nadludzki wysiłek.
Wyobraźmy sobie jednak, jak rodzono wcześniej. Czy kobiety, którym nie towarzyszył lekarz ani położna, nie wiedziały, kiedy przeć? Jak rodziły się dzieci przed upowszechnieniem porodów szpitalnych? Choć niewiele się o tym mówi, można urodzić bez wysiłkowego parcia. Skurcze wypychają dziecko samoistnie, bez nakładu siły rodzącej kobiety.
Kiedy dziecko zejdzie wystarczająco nisko do kanały rodnego, a szyjka macicy będzie w pełni rozwarta, wówczas pojawia się odczucie silnego napierania na krocze. Zanim to następuje, kobieta czuje głównie bolesne skurcze macicy (w dole brzucha lub w całym brzuchu). W momencie, gdy wchodzi w drugą fazę porodu, skurcze stają się mniej bolesne, a pojawia się właśnie uczucie napierania dziecka na drogi rodne. Może towarzyszyć temu potrzeba parcia (ale wcale nie musi). Skurcze mają za zadanie wypchnąć dziecko na zewnątrz, ale ono musi się jeszcze obrócić w kanale rodnym, a jego główka musi się przygiąć do klatki piersiowej. Wówczas główka zaczyna stopniowo "wyrzynać się". Zanim jednak główka wyjdzie z dróg rodnych kobiety, kilkukrotnie musi się jeszcze delikatnie cofnąć. Służy to przygotowaniu tkanek krocza do naciągnięcia. Towarzyszy temu często uczucie pieczenia. Angielskie położne, które przyjmują porody w domach nazywają ten moment „ring of fire” (piekielny krąg). Naciągające się wokół główki tkanki przez dłuższą chwilę mocno pieką.
Przy naturalnym fizjologiczny porodzie nie ma potrzeby, aby sterować parciem rodzącej. Kobieta może przeć wtedy, kiedy czuje taką potrzebę. Najlepiej, aby w tym czasie również intuicyjnie wybierała pozycję porodową. Kobiety nie są stworzone do rodzenia w pozycji leżącej, płasko na plecach. Taka pozycja utrudnia dziecku przejście przez kanał rodny. Zaleca się pozycję wertykalną, czyli pionową. Pozycja stojąca, siedząca, w kucki – wspomagają poród dzięki sile grawitacji. Z pozycji lezących najlepsze jest leżenie na boku.
Parcie kierowane pojawiło się w naszej kulturze wraz z medykalizacją porodów. Gdy poród jest wywołany i przyspieszony poprzez procedury medyczne, jak podanie syntetycznej oksytocyny, cewnik Foleya, przebicie pęcherza płodowego, a następnie kobieta jest silnie znieczulona, może nie czuć fizjologicznych skurczów. W zmedykalizowanym porodzie kobieta musi leżeć w jednym miejscu, aby możliwe było stałe monitorowanie tętna płodu i czynności skurczowej za pomocą aparatu KTG. Jeśli rodząca się porusza, zapis przerywa się lub staje się nieczytelny. Poród przedłuża się, personel, aby mieć kontrolę nad przebiegiem akcji, sugeruje pozycję na łóżku porodowymi i parcie sterowane pod dyktando skurczy piszących się na aparacie KTG. Ponieważ w położnictwie każda procedura pociąga za sobą kolejną interwencję medyczną, takie zmedykalizowane porody często kończą się nacięciem krocza. Wobec poprzednich interwencji, pozycji obciążającej dolne tkanki krocza oraz parcia sterowanego (z duża siłą) nacięcie krocza rzeczywiście może być procedurą uzasadnioną. Tkanki nie mają szans dostosować się powoli, a pozycja na plecach sprzyja pęknięciu.
Podczas porodu oddychanie jest niezwykle istotne, ponieważ tlenu potrzebuje nie tylko mama, ale i rodzące się dziecko. W sytuacji, gdy maluszek w drogach rodnych przeciska się na świat, potrzebuje tlenu. Niedotlenienie okołoporodowe może mieć nieodwracalne skutki w przyszłości. Im lepiej dotlenione mama i dziecko, tym poród przebiega lepiej, a rodząca jest mniej zmęczona. To właśnie zbyt mała ilośc tlenu we krwi powoduje uczucie zmęczenia. Dlaczego o tym mowa? Bo parcie sterowane odbywa się w zwykle w taki sposób, że rodząca dostaje polecenie, aby nabrać powietrza i mocno przeć przez jak najdłuższy czas. Oddech wstrzymany na tak długo nie jest zjawiskiem korzystnym. Przy parciu spontanicznym, naturalnym, rodząca nabiera powietrza o wiele cześciej i nawet jeśli je wstrzymuje, to na o wiele krótsze chwile – zwykle 3-4 sekundy. Wstrzymany oddech powoduje napięcie mięśni, co dodatkowo utrudnia przemieszczanie się dziecka w dół kanału rodnego. Ciało rozluźnia się na wydechu. Dlatego doświadczone położne na skurczu zalecają „dmuchanie świeczek” zamiast zatrzymywania oddechu. Chodzi o to, aby nabrać powietrza i wydmuchiwać małe jego ilości, jakby do zdmuchnięcia było kilka małych świeczek.
Po porodzie sterowanym, gdy rodząca jest unieruchomiona i wydaje jej się polecania, nierzadko straszy, zwiększa się ryzyko wystąpienia depresji poporodowej. Złe wspomnienia z porodu rzutują na relację z dzieckiem, poczucie własnej wartości, a także mają wpływ na decyzje związane z posiadaniem kolejnych dzieci. |Parcie wysiłkowe, nacięcie krocza mogą wpływać na kondycję mięśni dna miednicy i gojenie się tkanek po porodzie. Bierność w trakcie porodu znacznie zmniejsza satysfakcję z tego wydarzenia. A poczucie braku pływu na poród negatywnie wpływa na kondycję psychiczną młodej matki.
Warto poczytać:
"Poród naturalny", Katarzyna Oleś, Wyd. Natuli
"Poród naturalny", Ina May Gaskin, Wyd. CoJaNaTo
z wykształcenia kulturoznawczyni, z zawodu dziennikarka i redaktorka o niecodziennym hobby: doradczyni noszenia dzieci w chustach i nosidłach miękkich. Współautorka książki "Notatki z rodzicielstwa bliskości" (Wyd. Harmonia 2018). Mama Hani i Zosi, redaktorka portalu Dzidziusiowo.pl w latach 2018-2020.