Fajnie jest być niemowlakiem. Życie upływa na zabawach, jedzeniu, spaniu, przytulaniu się i tak dalej. A dorośli tylko ciągle gadają o pracy. Że niby praca jest taka trudna? Że nudna? To ja im pokażę! Może mam ledwie 5 miesięcy, ale ciężkiej pracy się nie boję! Tylko do czego ja się nadaję? Umiem, spać - to chyba odpada, jeść - też nie bardzo, bo moje jedzenie ogranicza się, póki co, do 'wysysania' mamy. Ale umiem się bawić. No właśnie! Dawać mi tu jakieś zabawki do testów!
I w ten oto sposób, Mateusz został testerem. Na pierwszy ogień poszły grzechotki na rączki i nóżki znanej i bardzo przez nas cenionej marki Lamaze.
W opakowaniu znaleźliśmy 4 zabawki - 2 grzechotki na rączki, zapinane na rzepy i 2 skarpetki z grzechotkami. Wszystko śliczne, kolorowe.
Grzechotki to śliczne pszczółka i żuczek. Pszczółka ma szeleszczące skrzydełka, a jej brzuszek grzechocze. Do tego, według Mateuszka, jej czułki świetnie nadają się do żucia. Żuczek ma milutką główkę i grzechocze. Zarówno tasiemkowe nóżki, jak i wspomniana główka, są idealne do podgryzania. Początkowo, Mateusz głównie 'zajadał' grzechotki, ale po jakimś czasie, gdy kilka razy zdarzyło mu się zamachać łapkami i usłyszał dźwięki, zaczął się im uważnie przyglądać. Potem było jeszcze trochę machania i oglądania, a na końcu i tak - dużo żucia. :)
Grzechotki na nóżki to biedroneczka na zielonej skarpetce i ważka na skarpetce żółtej. Obie fajnie grzechoczą, a do tego, ważka ma, podobnie jak omówiona wcześniej pszczółka, szeleści skrzydełkami. Obie są bardzo ładne i kolorowe, a każdy ruch nóżką oznacza nowe, zabawne dźwięki.
Wszystkie 4 zabawki są doskonale wykonane, ich kolory przyciągają uwagę dziecka. Metki są miłe w dotyku. Jednak zarówno grzechotki na rączki, jak i te na nóżki, mają drobne wady. W przypadku tych na rączki chodzi o długość opaski, którą zapina się na rzep na dziecięcym nadgarstku. Jest ona dość krótka, co oznacza, że maluchy z nieco pulchniejszymi łapkami (lub po prostu trochę starsze i większe) mogą mieć problem z ich utrzymaniem, a nawet zapięciem. Dodatkowo, rzep w takich 'bransoletkach' mógłby być niedrapiący. Gdyby nie te dwie rzeczy, grzechotki byłyby rewelacyjne. A tak, są prostu bardzo dobre.
Natomiast co do grzechotek-skarpetek, największą ich wadą (w sumie chyba jedyną), jest fakt, że nie mają porządnego ściągacza, który utrzymałby skarpetki na stópkach. Po pierwsze, sama grzechotka swoje waży, a pod jej ciężarem, skarpetka łatwiej spada. Wystarczy kilka ruchów małą nóżką, by skarpetka poszybowała w powietrze. A jeśli jeszcze jest na nóżce i zostanie zauważano, wraz z nogą wędrują w kierunku łapek i buzi i tam, jednym sprawnym ruchem, skarpeta zostaje ściągnięta. Mateuszkowi to za bardzo nie przeszkadzało - obie grzechotki smakują wyśmienicie, a łapkami też fajnie tarmosi się szeleszczące elementy.
Podsumowując, zabawki bardzo fajne dla maluchów, którym już zaczynają się nudzić ciągłe pozycje leżąca i półsiedząca, a także, dla tych, które właśnie są na etapie odkrywania swoich rączek i nóżek. Za wygląd dajemy maksymalną punktację. Odejmujemy jedynie punkty za funkcjonalność - zwłaszcza w przypadku spadających skarpetek. Ale i na to mamy swoje sposoby. :)
Jestem pracującą mamą trzech synów i zarazem trzech wcześniaków - Marcela, Maćka i Mateusza, uwielbiam nowe wyzwania, zwłaszcza takie, które pozwalają mi się rozwijać i zdobywać nowe umiejętności. Potrafię szare i nudne zamienić w coś świeżego, uwielbiam wszystko, co kreatywne. Staram się wychowywać dzieci w duchu bliskości, jestem fanką chust i pieluch wielorazowych. Prowadzę blog KreacjoWariacje.pl