Trwa druga faza porodu. Kobieta prze, ale dziecko nie pojawia się jeszcze na świecie. Lekarz decyduje się „pomóc” i … Całym ciężarem ciała uciska brzuch rodzącej. Z boku wygląda to, jakby, dosłownie, wyciskał dziecko! Brzmi jak scena z horroru? Niestety, jest to opis chwytu Kristellera, który do dziś stosowany jest na niektórych polskich porodówkach. Na czym polega ta praktyka i jakie mogą być jej konsekwencje?
Ten manewr położniczy stosowany był w XIX wieku (to wtedy do praktyki położniczej wprowadził go niemiecki lekarz, Samuel Kristeller) i choć standardy opieki okołoporodowej mocno się od tego czasu zmieniły, nadal spotyka się położników przekonanych o jego zaletach. A trzeba wiedzieć, że chwyt ten może być bardzo groźny, zarówno dla dziecka, jak i dla matki.
Celem chwytu Kristellera jest zwiększenie skuteczności parcia w drugiej fazie porodu naturalnego, co uzyskuje się przez podwyższenie ciśnienia wewnątrzmacicznego. Ma to skrócić czas porodu. W celu wykonania tego manewru, lekarz lub położna, z dużą siłą, uciskają dno macicy, podczas gdy kobieta, w skurczach partych, próbuje urodzić główkę i barki dziecka. Zabieg trwa od kilku do kilkunastu sekund i może być powtarzany po kilku minutach.
Obecnie, coraz więcej lekarzy uważa, że zabieg ten ma zdecydowanie więcej wad, niż zalet. Jednak, nadal znajdą się jego obrońcy.
Zalety, a raczej zaleta:
Wady manewru Kristellera:
W ostatnich latach coraz więcej słyszy się o przypadkach mrożących krew w żyłach, w których użyto właśnie chwytu Kristellera. Zdarza się, że dzieci, które przyszły na świat „z jego pomocą” chorują na porażenie mózgowe, a często, wyniku niedotlenienia, po prostu umierają w chwilę po porodzie. Zdarza się także, że akcji porodowej nie przeżywają kobiety, na przykład, wskutek wykrwawienia się spowodowanego pęknięciem macicy. Co więcej, rodzące kobiety nie zawsze wiedzą, co się dzieje i że taki chwyt został zastosowany. Nawet, gdy coś pójdzie nie tak.
Według raportu* dotyczącego częstotliwości stosowania owego manewru w Polsce (wzięło w nim udział ponad 1060 kobiet rodzących naturalnie w latach 2004-2014), nawet co 3 kobieta rodząca w 2014 roku doświadczyła na porodówce zachowania, które mogło świadczyć o wykonywaniu chwytu Kristellera.
Ważne, że nasza świadomość w tym temacie stale wzrasta, a sąd nie są już obojętne w przypadkach powikłań po tego typu porodach „wspomaganych”. Przykładowo, w dość głośnej sprawie z 2015 roku, gdzie w wyniku zastosowania manewru zmarli i dziecko, i matka, lekarz i położna z poznańskiego szpitala zostali skazani wyrokiem sądu. On na 3 lata bez zawieszenia, ona na 2 lata, także bez zawieszenia. Gorzej, że wyrok, jaki by nie był, życia im już nie przywróci.
Pamiętaj, według Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, chwyt Kristellera nie jest zalecany we współczesnym położnictwie, choć nie jest on także czynem zabronionym i może być dopuszczany w uzasadnionych przypadkach. A wówczas, konieczne jest żeby wykonał go, z zachowaniem właściwych zasad, doświadczony położnik!
Jestem pracującą mamą trzech synów i zarazem trzech wcześniaków - Marcela, Maćka i Mateusza, uwielbiam nowe wyzwania, zwłaszcza takie, które pozwalają mi się rozwijać i zdobywać nowe umiejętności. Potrafię szare i nudne zamienić w coś świeżego, uwielbiam wszystko, co kreatywne. Staram się wychowywać dzieci w duchu bliskości, jestem fanką chust i pieluch wielorazowych. Prowadzę blog KreacjoWariacje.pl