Ponad połowa rodzących w 2017 i 2018 roku doświadczyła podczas porodu jakiejś formy przemocy, nadużycia lub złamania procedury. Kobiety wciąż są zbyt rzadko pytane o zgodę na wykonywanie procedur medycznych, a porody wciąż zbyt często są sztucznie przyspieszane poprzez podanie syntetycznej oksytocyny i nacięcie krocza. Takie są smutne wnioski z najnowszego raportu Fundacji Rodzić po Ludzku.
fot. fotolia
Najnowszy raport Fundacji Rodzić po Ludzku to opinie zebrane od ponad 10 tys. kobiet, które rodziły w latach 2017-2018. Zagadnieniem, które w sposób szczególny starano się pogłębić w zrealizowanym badaniu była relacja personel medyczny – kobieta Ze wszystkich odpowiedzi respondentek wynika, że w czasie porodu 54,3% kobiet doświadczyło przemocy lub nadużyć związanych z zachowaniem personelu lub niedopełnieniem wszystkich procedur. Można tutaj wymienić takie sytuacje jak:
„Jak pani rodzi, udusi pani to dziecko” – z takimi na przykład komentarzami spotykały się rodzące. Aż 13,5% kobiet było krytykowane przez personel w II okresie porodu za sposób parcia. Część kobiet doświadczyła w szpitalu przemocy fizycznej. 3% stwierdziło, że w czasie II okresu porodu ktoś na siłę rozkładał ich nogi, 66 kobiet miała przywiązywane nogi do łóżka porodowego, a w relacjach 38 kobiet pojawiła się informacja, że były szturchane przez personel. 15,5% badanych deklarowało, że w czasie porodu personel naciskał na ich brzuch, najczęściej dłonią (57,6%), łokciem (39%) lub całym ciałem (18,2%).
Jednym z ważniejszych celów wprowadzenia Standardów Opieki Okołoporodowej było obniżenie medykalizacji porodu. Jak pokazuje badanie prawie wszystkie kobiety (90,9%), miały w szpitalu założone wkłucie do żyły obwodowej. Wśród kobiet, które rodziły drogami natury 43,4% miało wywoływany poród, 60,6% podaną kroplówkę z oksytocyną, a ponad połowa (55,4%) miała nacięte krocze. Odsetek ten zmniejszył się znacznie w ciągu ostatnich 12 lat – w 2006 r. 80% kobiet miało nacięcie krocza. W wielu miejscach ta interwencja przestała być rutyną, ale nadal co druga kobieta w sali porodowej ma nacinane krocze.
Tylko 38,5% kobiet miało zapewniony „złoty standard” – kontakt z dzieckiem minimum dwie godziny po porodzie. Mniej niż połowa (45,6%) oceniła dobrze wsparcie personelu w karmieniu piersią. Prawie połowa z tych osób (45,3%) czuła się zmuszona do karmienia mlekiem modyfikowanym, 21,3% do karmienia piersią, 21% do zaszczepienia dziecka, a 18,9% do wykąpania noworodka. 13,8% czuło się zmuszonych do porodu drogami natury. Badanie pokazało, że na oddziałach położniczych nie ma zwyczaju pukania do drzwi sal, w których przebywają kobiety z noworodkami - jedynie 18% badanych kobiet deklarowało, że personel pukał do drzwi.
– Jest lepiej, ale wciąż jest źle – podsumowuje w rozmowie z Dzidziusiowo.pl Iwona Adamska-Sala z Fundacji Rodzić po Ludzku. – Jak pokazują wyniki raportu uchronić się przed niewłaściwym traktowaniem można przede wszystkim inwestując czas i energię w edukację przedporodową- tutaj chodzi o uczestnictwo w szkole rodzenia lub kontakt z położną środowiskową. Dzięki wiedzy o przebiegu porodu, procedurach okołoporodowych oraz prawach rodzącej można jasno komunikować swoje oczekiwania i potrzeby na sali porodowej. Tylko 40 proc. kobiet przyszło do porodu z przygotowanym wcześniej planem porodu, a posiadanie go zdecydowanie chroni pacjentkę przed nadużyciami. Zdecydowanie lepiej traktowane były rodzące, którym ktoś bliski towarzyszył przy porodzie – dodaje Iwona Adamska-Sala
Czytaj również:
z wykształcenia kulturoznawczyni, z zawodu dziennikarka i redaktorka o niecodziennym hobby: doradczyni noszenia dzieci w chustach i nosidłach miękkich. Współautorka książki "Notatki z rodzicielstwa bliskości" (Wyd. Harmonia 2018). Mama Hani i Zosi, redaktorka portalu Dzidziusiowo.pl w latach 2018-2020.