Jeśli przypuszczałeś, że po porodzie Twoja żona „wróci do normy”, tj. do stanu sprzed 9. miesięcy, pozwól, że wyprowadzę Cię z błędu. Po miesiącach wyrzeczeń czeka Ciebie bowiem sprostanie nowej, wcale niełatwej sytuacji. Oto cała uwaga Twojej żony i reszty rodziny skupiona jest wokół maleństwa, a Twoją rolą stało się oferowanie i realizowanie szerokiego wachlarza usług. Pełnisz rolę taksówkarza, jesteś zaopatrzeniowcem, kucharzem, ekipą porządkową, a czasem lekarzem pierwszego kontaktu.
Rodzina bardziej skłonna jest nieść wsparcie i pomoc młodej mamie, a o Tobie po przekazaniu gratulacji jakoś już nikt nie pamięta. Nawet Twoje maleństwo nie chce, a tak naprawdę nie potrafi, docenić Twoich wysiłków przy usypianiu, bądź karmieniu i tylko mama zdaje się być osobą zdolną je opanować.
Taki stan rzeczy wydaje się jak najbardziej naturalny, ale z biegiem czasu również coraz bardziej uciążliwy, zniechęcający i trudny do zniesienia. Tymczasem najlepszą rzeczą jaką możesz zrobić jest udawać, że zupełnie nic się nie dzieje, że nic się nie zmieniło - dalej samemu robić zakupy, spać po kilka godzin dziennie, ciągle gotować wodę na mleko, wyrzucać pieluchy... Mało tego – być nadal oparciem dla żony, która z powodu głośniejszego oddechu maluszka jest gotowa wzywać karetkę pogotowia.
Cierpliwość, konsekwencja i jeszcze raz cierpliwość – oto najlepsze środki do przetrwania tego czasu. Sztuką jest mądrze go przeżyć i wykorzystać. A jak „wszystko co dobre szybko się kończy”, także i ten czas w końcu przeminie i powoli wszystko wróci do pewnej równowagi. Nieco odmiennej od tej, którą znałeś, ale jednak równowagi, w której Ty będziesz elementem koniecznym i niezbędnym. Usunięcie się w cień i wytrwanie w nim też jest sztuką - czasami trudniejszą od bycia głosem dominującym, ale z pewnością bardzo ubogacającą.
Zdjęcie: Fotolia fot by © Dianna Jorgensen
Szczęśliwy mąż i ojciec dwójki dzieci. Z wykształcenia i zamiłowania humanista zainteresowany wszystkim, co służy dobru człowieka. Pasjonat historii i dobrej literatury, meloman.