Wraz z nadejściem Świąt Bożego Narodzenia w wielu domach rodzi się dylemat. Co powiedzieć dziecku? Jak pogodzić legendę o Świętym Mikołaju z ideą wychowywania dziecka w prawdzie? To nic trudnego. Po prostu musisz sama uwierzyć ;)
Poczciwy starzec z długą, siwą brodą, w czerwonym kubraczku i z wielkim worem na plecach pędzi swoimi saniami ciągniętymi przez renifery. Nie straszny mu mróz, nie przeszkadza mu duży brzuch, dzielnie przeciska się przez komin, aby zostawić wymarzone prezenty.
Tak jak choinka, opłatek, pierwsza gwiazdka, tak i Mikołaj jest nieodzownym symbolem Świąt. I tak jest od lat. Czy zatem warto burzyć dziecięcą wiarę w tego brodatego starca? Dwu, trzy, a nawet czterolatek fantastycznie potrafi funkcjonować pomiędzy rzeczywistością, a światem wyobrażonym. To co realne, miesza się z tym, co wymyślone. To czas, w którym maluch z wielkim zaangażowaniem i z wypiekami na twarzy pisze list do Świętego Mikołaja, wierzy w renifery i zostawia przy choince poczęstunek, na wypadek, gdyby brodaty przybysz zgłodniał.
Okres przedświąteczny to idealny moment, aby nauczyć dziecko zanikającej sztuki pisania listów. Na co dzień zostały one wyparte przez maile, sms-y i internetowe komunikatory. W ten magiczny, przedświąteczny czas takie wspólne pisanie listu może być wielką frajdą nie tylko dla dziecka. Przekonaj się o tym, starając się do tego podejść jak najpoważniej. Tak, by dziecko miało poczucie, że robisz to, bo w to wierzysz.
Wspólnie kupcie ładną papeterię albo samodzielnie ozdóbcie papier i kopertę, na przykład stemplami z ziemniaka, albo bombkami odciśniętymi przez dziecięce paluszki zamoczone w farbie. Do listu maluszek może dorzucić rysunek albo swoje zdjęcia, aby Mikołaj na pewno nie pomylił adresata. Później wspólnie udajcie się na pocztę i oddajcie list pomocnikowi Mikołaja, albo naklejcie znaczek i wrzućcie list do skrzynki. A może u Was w domu panuje inny zwyczaj? Na przykład taki, że Mikołaj zabiera listy w Mikołajki, czyli 6 grudnia? Tak czy siak, pamiętajcie by list oficjalnie trafił, gdzie trzeba i by dziecko, niepotarzanie się na niego nie natknęło.
Zawsze, jeśli to tylko możliwe, staraj się kupić chociaż jedną rzecz z listy prezentów, o które prosi maluszek w liście do Świętego Mikołaja.
Tuż przed przybyciem Mikołaja, razem z dzieckiem przyszykujcie ciasteczka i mleko dla brodacza oraz marchewkę dla jego reniferów. Kto wie, może będą głodni po tak dalekiej podróży? Zresztą nie wypada nie ugościć przybysza z odległej Laponii. :)
Zachwycony maluszek zapewne długo będzie czekał na Mikołaja, a gdy zaśnie zmęczony czeka Cię zdrowa uczta. Przecież ktoś to musi zjeść. Dla wzmocnienia efektu możesz zostawić porozrzucane okruszki, a w drodze do choinki usypać ślady Mikołaja.
Z wiekiem maluszek staje się realistą, a swoje poglądy i spojrzenie na świat zaczyna opierać na faktach. Świat dziecięcej wyobraźni nie jest już tak bogaty, a chcący znać prawdę smyk zadaje coraz więcej pytań. Bezgraniczną wiarę w Mikołaja zastępują wątpliwości: „Jak gruby Mikołaj zmieścił się w kominie?”, „Ale przecież my nawet nie mamy kominka…”, „Czemu nie zostawił żadnych śladów?”, „Czy na pewno czyta te wszystkie listy?”, „Skąd ma pieniądze na tyle prezentów?”, „Skąd Mikołaj wie, że w tym roku spędzamy Święta u babci, a nie w domu?” i „Jak to możliwe, że w jedną noc odwiedza wszystkie dzieci na świecie?”.
Jednak te wszystkie zadawane przez malca pytania wcale nie muszą oznaczać, że chce poznać prawdę. W pewnym momencie dziecięca żądza wiedzy bywa ogromna. Smyk w kółko powtarza: „A co to?”, „A dlaczego?”, „A po co?” itd. Zatem, zamiast od razu wywalać kawę na ławę, warto wzbogacić jego wiedzę o Mikołaju o nowe elementy.
Zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że smyk przyłapie Cię na pakowaniu prezentów, czytaniu listu do Mikołaja lub wyjadaniu marchewki przeznaczonej dla reniferów. Najlepiej wcześniej przygotuj sobie wytłumaczenie. Wówczas w razie „wpadki” szybko i bez zażenowania opowiesz dziecku piękną historię, np. o tym jak to dostałaś list od Świętego z prośbą, abyś zapakowała prezenty, bo on nie zdąży. Możesz też wytłumaczyć maluszkowi, że pakujesz prezent dla Mikołaja, a marchewkę zjadłaś, bo renifery nie zmieściły wszystkich, a szkoda by było, aby taka piękna marchewka się zmarnowała.
Dziecko może źle znieść informację, że Mikołaja nie ma. Przecież czekało na niego co roku, śniło o nim i pisało do niego listy. Czy jest więc sens burzyć tą dziecięcą magię świąt? Pewnego dnia maluszek (choć pewnie nie będzie już wtedy maluszkiem) sam przestanie wierzyć w tego poczciwego brodacza. Tak samo, jak zapomni o potworze mieszkającym pod łóżkiem czy o latającym słoniu z bajki. Wówczas warto brzdąca wprowadzić w baśni i legendę, opowiedzieć, dlaczego warto dawać prezenty i sprawiać przyjemność bliskim. Ale to już zupełnie inna historia ... A zresztą kto powiedział, że Mikołaja naprawdę nie ma? :)
Nie wierzysz, że ten hojny starzec naprawdę istnieje? Odwiedź oficjalną stronę Mikołaja i zobacz co się dzieje w biurze Świętego.
Zdjęcie: VisitFinland.com
Miłośniczka kotów, kuchni azjatyckiej i drinków z parasolką. Uzależniona od cappuccino. Prywatnie matka swojego syna, żona swojego męża, wielbicielka swoich przyjaciół.