„Nie przytulaj, tylko go rozpieścisz”, „Nie noś, bo zobaczysz, że się przyzwyczai”, „Nie usypiaj, bo później ciągle będziesz to robić” – jeśli jesteś świeżo upieczonym rodzicem, prędzej czy później usłyszysz takie słowa. Absurdalne, nieprawdziwe i – nie bójmy się użyć tego słowa – głupie przestrogi, które niestety przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Dlaczego nie można przyzwyczaić dziecka do kołysania czy noszenia? W jaki sposób te czułości wpływają na niemowlę? Przeczytaj i – na przekór całemu światu, kołysz, przytulaj, noś i usypiaj.
Słowa „nie kołysz, bo się przyzwyczai” mają mniej więcej taki sens, jak stwierdzenie: „nie karm go, bo potem znowu będzie chciał jeść”. Jest tak z bardzo prostego powodu – nie można „przyzwyczaić” niemowlęcia do czułości, ponieważ potrzeba bliskiego kontaktu z rodzicem, potrzeba odczuwania jego ciepła, dotyku i zapachu, a także kołysania, to coś, z czym każdy noworodek się rodzi.
Są na to dowody. Wykazano na przykład, że kołysanie malutkiego dziecka pozytywnie wpływa na jego mózg. Dzięki delikatnym, monotonnym ruchom pobudzony zostaje układ przedsionkowy, odpowiadający między innymi za rozwój zmysłów, koordynację psychoruchową i wyobraźnię przestrzenną.
Dowodem na potrzebę czułości, dotyku i ciepła rodziców jest „choroba sieroca”. To stan, w którym dziecko przestaje się prawidłowo rozwijać, staje się apatyczne, wycofane, podatne na infekcje i przede wszystkim – głęboko nieszczęśliwe. Gdyby nadmiar czułości szkodził maluchy z domów dziecka powinny wyrosnąć na silne, niezależne i niesprawiające kłopotu kilkulatki. Nie dzieje się tak, bo dzieciom tym brakuje spełnienia najważniejszych ich potrzeb.
Nie da się nie nosić niemowlęcia. Bo, jak je przemieścić je z miejsca na miejsce? Jak ukoić, gdy ma kolki? Jak pokazać mu świat, skoro ono samo się jeszcze nie przemieszcza? Jak wytłumaczyć 3-miesięcznemu maluszkowi, że nie będzie noszony, skoro to właśnie w ramionach rodzica czuje się najlepiej i najbezpieczniej ? Jak świat światem, dzieci były noszone przez swoich rodziców. W chustach, nosidłach, w ramionach. Niektóre potrzebują tego częściej, inne dłużej tolerują leżaczek. Niemniej, przyzwyczajenie nie ma z tym absolutnie nic wspólnego.
Fakt, że niemowlę zasypia samo w pokoju, dla wielu rodziców stanowi powód do dumy, choć w wielu przypadkach taka „umiejętność” u niemowlęcia powinna zawstydzać. Szczególnie jeśli uwierzyliśmy, że dziecko powinno się wypłakać, aby zrozumieć, że musi zasnąć samo. Ono nie rozumie, zasypia fizycznie wykończone własnym cierpieniem. Przestraszone, czerwone z wysiłku, z zaburzonym poczuciem bezpieczeństwa i ochrypniętym od płaczu głosem.
Nawet specjaliści mylili się w tej sprawie. W latach 90 zapanowała moda na metodę Ferbera. Polega ona na reagowaniu na płacz i nawoływanie dziecka dopiero po 5 minutach, następnie po 10-ciu, ostatecznie po 30-tu i zakłada, że rodzic „uspokajający” maluszka między tymi okresami rozpaczy nie może na niego spojrzeć ani wyjąć z łóżeczka. Metoda do tej pory ma swoich zwolenników.
Istnieje jednak wiele źródeł wskazujących, że tego typu metody mają fatalny wpływ na rozwój dziecka. Według słynnej teorii przywiązania, której autorem był brytyjski lekarz i psychoanalityk John Bowlby, brak odpowiedniej ilości czasu, czułości oraz uwagi rodzica niemal zawsze skutkuje problemami rozwojowymi.
Inny badacz – Martin Seligman, w swoich eksperymentach udowodnił, że brak reakcji na potrzeby dziecka skutkuje u niego „wyuczoną bezradnością”. Oznacza to, że niemowlę przestaje wzywać rodzica nie dlatego, że coś „zrozumiało”, lecz dlatego, że przestało wierzyć w skuteczność swoich działań. Nawet endokrynolodzy podkreślają, że małe dziecko nie powinno być narażone na tak silny stres – skutkuje on nagłym wzrostem poziomu kortyzolu i adrenaliny, co ma szkodliwy wpływ na rozwijający się mózg.
Każdy rodzic miewa wątpliwości. Zdarza się, że od członków rodziny czy przyjaciół słyszymy „dobre rady” – jeśli czujesz, że rzeczywiście mogą korzystnie wpłynąć na rozwój twojego dziecka czy relacje z nim, warto się nad nimi zastanowić czy zapytać o zdanie zaufanego pedagoga.Nie daj się jednak zwieść, gdy słyszysz, że twoje 3-miesięczne dziecko „terroryzuje, zmuszając do noszenia”. To nie terrorysta, lecz pragnący bliskości maluszek. Jesteś dla najważniejszą osobą na świecie.
Nie wierz, gdy ktoś mówi ci: „nie kołysz”. Nawet twoje ciało ukierunkowane jest na dobro dziecka i jego rozwój – dlatego właśnie zdarza ci się kołysać pusty wózek na zakupy.
Nie wątp w siebie, gdy ktoś ci mówi: „naucz ją zasypiać samodzielnie”. Uśmiechnij się tylko, a potem pozwól maluszkowi wtulić się w twoje ramiona. Na naukę przyjdzie jeszcze czas i będzie dotyczyła raczej jeżdżenia na hulajnodze czy rowerze.
Polecane lektury:
”Mocno mnie przytul”, C. Gonzalez, Wyd. Mamania 2015
"Księga snu", N. M. R.J. Sears, Wyd. Mamania 2005
Psycholog, redaktor. Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, autorka dziesiątek artykułów ułatwiających Czytelnikom zrozumienie mechanizmów psychologii i wprowadzenie ich we własne życie. Regularnie podnosi swoje kwalifikacje i współpracuje z gabinetami w całej Polsce. Prywatnie szczęśliwa żona i mama.