Mają pomysł, by pisać o ojcostwie. Chcą pokazać innym, że fajnie jest być tatą. Ale właściwie po co to robią? Czemu Sebastian, Marcin i Jakub nie zachowują swoich zapisków tylko dla siebie? Druga część rozmowy z tatusiami-blogerami, którzy nie boją się ujawniać swoich prywatnych spraw.
Archiwizacja wspólnie spędzonego czasu jest bardzo ważna nie tylko dla dziecka, ale także dla rodziców. Jednak pojawia się pytanie, co piszący mężczyźni chcą przekazać czytelnikom bloga, publikując swoje przemyślenia o tacierzyństwie? – Chyba nic... Pisząc wykonuję raczej jakąś pracę intelektualną, z której wyciągam wnioski. Dostęp do tego ma każdy, ale jakie wnioski wyciągnie, to już nie moja sprawa – twierdzi Sebastian, autor bloga „King Kong i ojciec karmiący”. Marcin uważa, że lubi dzielić się i doradzać w kwestiach wychowania dziecka, bo: – Pragnę przekazać siebie. Pisząc, chcę pokazać swój sposób patrzenia na świat, swój pomysł na wychowanie dziecka, na życie. Chcę pokazać, jak my wychowujemy, jak żyjemy. Blog jest dla mnie sposobem na pokazanie się. – kontynuuje redaktor bloga „Tata Szymona”.
Jakub, pisze wspólnie z żoną, myśli o tym by pokazać, że ojcostwo to świetna sprawa – Chcę pokazać, udowodnić i co tu dużo mówić – pochwalić się jak atrakcyjne może być ojcostwo. Bo tak czuję - bycie tatą to wspaniała sprawa!
Internet to ogromne medium, mające portale, wortale, strony, podstrony, blogi, platformy itd. Czy każdy ojciec może znaleźć swoje miejsce w sieci? Czy blogosfera to dobre miejsce na osobiste zapiski o ojcostwie? – Myślę, że dobre jak każde inne. Oczywiście, z pewnym dużym, powiedzmy sobie szczerze, marginesem zdrowego rozsądku. Nigdy nie umieszczę na moim blogu zdjęcia mojego dziecka, w zasadzie oficjalnie podałem tylko jego imię, wiek, piszę bloga anonimowo. Pod tymi warunkami uważam, że to bardzo dobry pomysł na podzielenie się nawet osobistymi wyznaniami – mówi Marcin. Jakub z żoną mają inny plan na przyciąganie czytelnika. Swoją autentyczność potwierdzają zdjęciami rodzinnymi dostępnymi na blogu – Internet to bardzo dobre miejsce. Bo nieograniczone niczym – stylem, objętością, czasem... Tu można pisać o tym, o czym się chce. Szlifować myśli. Sebastian potwierdza opinię kolegów „po fachu”, że Blogosfera to dobra lokalizacja, aby pomieścić wszystkie zapiski piszących ojców z całego świata – Gdyby było inaczej, pewnie bym nie pisał – podkreśla z uśmiechem.
Czy ludzie dookoła nas, zwracają uwagę na to, że prowadzimy blog, piszemy o sobie i swoim życiu? Jak otoczenie Sebastiana, Marcina i Jakuba reaguje na to, że tworzą blog o dzieciach? – Chyba dobrze. Znajomi, którzy go nie czytają, słyszą tylko o jego sukcesach. Sesja zdjęciowa i publikacja w "Dziecku", udział w książce "Inne, ale nie gorsze", rozmowy ze mną w miesięczniku, czy półroczniku Autyzm, nagroda w konkursie blogów rodziców dzieci niepełnosprawnych "Na jednym wózku" przyznanej mi przez Fundację Promyk Słońca i inne różne propozycje. Ci, którzy czytają, rzadko chwalą, ale też nie krytykują. To jest coś takiego, co nie specjalnie wpływa na "życie tu i teraz" – mówi Sebastian. – Spotykam się z samymi pozytywnymi reakcjami. Ci, którzy znali mnie "przed Blogiem" mówią - fajna robota, super to piszecie. Ci, którzy znają mnie z Bloga - mówią - "O! To ty! Tata Akrobata z Bloga! – Czytamy Was!" Czy to nie jest miłe? – dopowiada Jakub, a Marcin przyznaje, że robi to incognito – Otoczenie nie reaguje, bo... nie wie, że piszę. To znaczy, moja Żona wie i to w zasadzie jedyna osoba „z otoczenia”. Piszę bloga anonimowo i czuję, że to była dobra decyzja. Dzięki temu pisząc, mogę skupić się na tym, co naprawdę czuję, na tym co chcę przekazać, nie martwiąc się tym, co powiedzą moi rodzice, szef czy przyjaciele. Ważne jest, by być naprawdę przekonanym do tego, co się robi. Myślę, że nie byłbym w stanie pisać „oficjalnie” takiego bloga, mam wrażenie, że wpisy byłyby przeze mnie znacznie bardziej „układane”, redagowane, wielu rzeczy nie napisałbym w ogóle. Blog miałyby w sobie coś z jakiejś sztuczności, byłby bardziej powieścią, niż blogiem.
Co powiedzielibyście tatusiom i mamom, którzy zastanawiają się czy nie zacząć pisać bloga?
– Powiedziałbym: do dzieła, życie płynie bardzo szybko, jeszcze dziś nam się wydaje, że świetnie przecież pamiętamy jak śmiesznie było wczoraj, ale za rok możemy nie pamiętać już niczego z tego dnia. Chyba, że ma się bloga – twierdzi Sebastian, a Marcin dodaje: Pisanie bloga jest fajnym pomysłem i naprawdę mogę polecić taką rzecz rodzicom – przyszłym jak i już wychowującym. My z Żoną nie raz patrzymy na moje wpisy sprzed roku, dwóch, trzech lat i wybuchamy śmiechem. Było minęło, a blog dla nas to taka trochę maszyna czasu, dzięki której umiemy popatrzeć wstecz, na to, jacy byliśmy, co myśleliśmy, co robiliśmy. Kiedyś tak samo popatrzy Szymon. Ale myślę też, że pisanie bloga wiąże się z odpowiedzialnością. Piszemy o naszym dziecku, tak naprawdę nie wiedząc, kto "nas" czyta, kto patrzy na zdjęcia, jakie umieszczamy. Ja jestem zdecydowanym zwolennikiem pisania incognito, pod ukryciem. No i chyba najważniejsza rzecz – trzeba po prostu to lubić. Lubić pisać, tworzyć, mieć z tego satysfakcję. Wtedy nasz blog będzie miał sens, a my sami z satysfakcją i niedowierzaniem popatrzymy i powiemy – "rany, ja piszę już cztery lata!". Jakub po prostu zachęca: Pisz! Tylko musisz wiedzieć co chcesz przekazać – czy chcesz być pamiętnikiem, poradnikiem, tabloidem... bo dróg jest mnóstwo.
Dziękuję za pomoc przy tworzeniu artykułu Sebastianowi, Marcinowi i Jakubowi. Polecam także zajrzeć na blogi naszych bohaterów piszących odważnie o cudach i trudach tacierzyństwa.
Sebastian – King Kong i ojciec karmiący
Jakub – Młoda Mama, Młody Tata & Dziecko
Marcin – Tata Szymona
Absolwentka dziennikarstwa, zaczęła pisać opowiadania będąc jeszcze w szkole podstawowej. Wielbicielka motoryzacji, skoków ze spadochronem i siatkówki. Czas wolny poświęca na gotowanie, czytanie książek i rajdową jazdę. Nadmierny stres leczy pływając i piekąc ciasta. Dąży do pogłębiania swojej wiedzy, zdobywania nowych doświadczeń i umiejętności. Nie wyobraża sobie życia bez pewnego wysokiego siatkarza. Nie lubi nudy i bezczynności. W wakacje musi odwiedzić polskie morze.