Nie wszyscy wiedzą, że od 1 sierpnia 2010 roku stosowanie kar cielesnych wobec dzieci jest w Polsce zabronione. Tylko co z tego, skoro ponad połowa Polaków nadal uznaje klapsa za formę niewinnego skarcenia. Spora liczba osób uważa, że dziecku od czasu do czasu, po prostu się on "należy". Jak jest naprawdę? Czy klaps faktycznie jest taki niegroźny, czy jednak dobry nie jest i każdy niezależnie od intensywności to już przemoc wobec dziecka?
Jeszcze jakiś czas temu, klapsy były bardzo popularną formą karania dzieci za rozmaite przewinienia. Nasi rodzice, czy dziadkowie, nie widzieli w tym nic strasznego i uważali za coś prawie naturalnego. W końcu sami również byli wychowywani na klapsach. Dziś często spotyka się rodziców, którzy mają się za bardziej świadomych, lepiej wyedukowanych, ale jednak - uważających klapsy za, tak zwane, zło konieczne, coś nieuniknionego w kryzysowych sytuacjach.
Klaps to po prostu uderzenie dłonią, najczęściej w pośladki. Czasem to lekkie "puknięcie" ręką, innym razem kilka zamaszystych ciosów przeradzających się w prawdziwe lanie. Ale to przecież wcale nie bicie, to tylko klaps!
Nic bardziej mylnego! Klaps, czy to dany przez ubranie, czy na gołą skórę, jest karą cielesną, tak samo jak każde bicie. A to oznacza, że jest aktem przemocy. Spytacie dlaczego danie dziecku klapsa, gdy na przykład jest bardzo niegrzeczne, czy wpadło w histerię, jest takie złe? A choćby dlatego, że narusza nietykalność cielesną młodego człowieka, a co więcej, zaburza jego poczucie bezpieczeństwa.
Spór na temat kar cielesnych ciągnie się od pokoleń. Są jego zdecydowani zwolennicy, jak i na szczęście, zagorzali przeciwnicy. Ci pierwsi mają skłonność do bagatelizowania klapsów, do dzielenia kar cielesnych na mniej i bardziej drastyczne. Ci drudzy nie uznają podziałów i wyznają zasadę, że prawdziwy autorytet nie jest oparty na strachu, a więc bić dzieci nie trzeba.
Sprawa dawania klapsów jest tematem ogólnopolskiej kampanii "Kocham. Nie daję klapsów.", która ma za zadanie uświadomić ludziom, że "żadna forma przemocy wobec dziecka – nawet (nie)winny klaps – nie może być bagatelizowana".
Rodzice "rozbrykanych" i "niegrzecznych" dzieci spytają pewnie, co w takim razie mają robić, gdy ich dziecko naprawdę się rozszaleje, albo zrobi coś bardzo niewłaściwego. Trzeba pamiętać, że zawsze jest jakaś alternatywa, a klaps NIGDY nie jest konieczny.
Warto skupić się na tym, by nauczyć dzieci od samego początku wyrażać własne uczucia. I to my, dorośli, musimy im pokazać jak to robić. Musimy nauczyć się jak opowiadać o swoich emocjach, o tym co i kiedy czujemy. Rozmawiać, tłumaczyć i jeszcze raz rozmawiać. A poza tym, dużo przytulać i budować z nimi więź. Pokażmy im jak być dobrymi ludźmi, jak unikać okazywania agresji, która bywa oznaką lenistwa, egoizmu, czy słabości.
Można też pójść o krok dalej i ustalić domowe zasady. Można je nawet spisać (młodsze dzieci mogą same przygotować wersję rysunkową) i podpisać, po "oficjalnym" odczytaniu. Ważne, by zasady nie były wyłącznie dla dziecka, ale dla wszystkich domowników. I, oczywiście, by były egzekwowane tak samo konsekwentnie dla wszystkich!
A jeśli nadal nie wiecie, jak sobie radzić bez klapsów, Fundacja Dajmy Dzieciom Siłę prowadzi kampanię "Dzieciństwo bez przemocy". Na stronie kampanii można znaleźć materiały mówiące o tym, jak wyznaczać dziecku granice, zachowując w stosunku do niego szacunek.
Pamiętajcie, dla dziecka nie ma znaczenia, czy dostało klapsa, czy "porządne", brutalne lanie - każda kara cielesna jest PRZEMOCĄ wobec dziecka. Może warto w takim razie zmienić myślenie i powiedzieć klapsom stop?
Zdjęcie: pixabay.com
Jestem pracującą mamą trzech synów i zarazem trzech wcześniaków - Marcela, Maćka i Mateusza, uwielbiam nowe wyzwania, zwłaszcza takie, które pozwalają mi się rozwijać i zdobywać nowe umiejętności. Potrafię szare i nudne zamienić w coś świeżego, uwielbiam wszystko, co kreatywne. Staram się wychowywać dzieci w duchu bliskości, jestem fanką chust i pieluch wielorazowych. Prowadzę blog KreacjoWariacje.pl