Zdolny, ale leniwy, słodka i grzeczna, łobuziak. Każdy z nas otrzymał kiedyś podobną etykietę. Przyklejamy je łatwo – zwłaszcza dzieciom. Tymczasem etykietowane, tak, jak wygłaszanie subiektywnych ocen może działać bardzo niekorzystnie na ich samoocenę i motywację.
Nadawanie etykiet, czyli subiektywnych „łatek”, ocen jednej osobie lub grupom ma na celu zaznaczenie jakiejś najbardziej charakterystycznej cechy i zmotywowanie etykietowanej osoby lub osób do zmiany zachowania. Prawda jest jednak taka i potwierdzają to lata doświadczeń pedagogów, że osoby obdarzane etykietami z czasem zaczynają zbyt mocno wierzyć w prawdziwość nadanych określeń. Zaczynają się zachowywać zgodnie z oczekiwaniami osób, które obdarzyły je etykietami. To porządkuje rzeczywistość i upraszcza znacząca międzyludzkie relacje. Niestety zabija indywidualny potencjał i nie mobilizuje do zmian.
Kiedy etykietka przylgnie do kogoś, za nią często idą inne łatki. Dotyczy to zarówno etykiet o wydźwięku pozytywnym jak i tych negatywnych. Oznacza to, że czasem otoczenia może mieć trudność z realną oceną poszczególnych kompetencji i cech człowieka. Jest to niebezpieczne szczególnie w placówka edukacyjnych.
Pojedyncze zachowanie nie powinno nigdy stanowić powodu generalnej oceny wartości człowieka. I warto o tym pamiętać szczególnie w przypadku dzieci. Zbyt łatwo zarówno rodzice, jak i opiekunowie w przedszkolu czy nauczyciele w szkole stawiają znak równości pomiędzy pojedynczym zachowaniem a dzieckiem.
O tym, że nie warto negatywnie oceniać ludzi (także tych najmłodszych) po jednorazowym zachowaniu, a także przypinać im etykiet w związku z niepożądanymi zrachowaniami nikogo nie trzeba przekonywać. Ale dlaczego etykieta „grzecznej dziewczynki”, „zdolnego ucznia” czy inna pozytywna może być szkodliwa?
Lęk przed tym, aby nie zawieść bliskich, chęć sprostania oczekiwaniom, a także poczucie, że jesteśmy kochani i akceptowani tylko wtedy, gdy „dobrze” się zachowujemy. Takie mogą być skutki etykietowania nawet w dobrej wierze. Dzieci uznane za grzeczne i bezproblemowe często tłumią swoje negatywne emocje, nie dają upustu frustracji, rzadko stawiają opór i mówią „nie”. To może prowadzić do kłopotów ze snem, objawów psychosomatycznych, jak bóle brzucha, apatii. Ale co gorsza, może prowadzić do tego, że dziecko nie będzie stawiać oporu w sytuacjach ekstremalnych – kiedy ktoś będzie chciał je skrzywdzić, do czegoś zmusić.
Etykiety i oceny nadajemy łatwo, często wręcz odruchowo i nie mamy złych intencji. Przyjęło się w społeczeństwie, że to nic złego. Warto przemyśleć w jakich sytuacjach to nam się zdarza, a potem zastanowić się co naprawdę chcemy dziecku przekazać w danej sytuacji. W ogromnej większości przypadków, chcemy dać dziecku do zrozumienia, że widzimy i doceniamy jego pozytywne zachowania. A w przypadku etykiet negatywnych, zależy nam na skłonieniu dziecka do zmiany zachowania. Jakie są zatem recepty na te odruchowe oceny, które cisną nam się na usta:
W przypadku powtarzających się zachowań negatywnych, które często prowadzą do etykietowana dzieci, warto poświęcić chwilę na analizę pewnych powtarzalnych elementów sytuacji, w których one występują. Czasem może okazać się, że nerwowe reakcje, jak bicie, histerie, krzyki, uciekanie mogą być związane z pewnymi stresorami, które można wyeliminować. Stresorami mogą być na przykład wrażenia zmysłowe i stany psychofizyczne (hałas, głód, lęk, przebodźcowanie, senność, zbyt długa rozłąka z rodzicami- tęsknota).
z wykształcenia kulturoznawczyni, z zawodu dziennikarka i redaktorka o niecodziennym hobby: doradczyni noszenia dzieci w chustach i nosidłach miękkich. Współautorka książki "Notatki z rodzicielstwa bliskości" (Wyd. Harmonia 2018). Mama Hani i Zosi, redaktorka portalu Dzidziusiowo.pl w latach 2018-2020.