Dzisiaj budzą wiele kontrowersji: z jednej strony uważane za magiczny lek, które zawsze powinno sprawić, że wszelkie objawy chorobowe ustąpią, z drugiej strony traktowane z coraz większą ostrożnością, a nawet przekonaniem, że bardziej szkodzą niż pomagają.
Kiedy Alexander Fleming odkrył jak działa penicylina, dla wielu chorych pojawiła się szansa na ratunek. Konsekwencje jego odkrycia były niezwykłe: antybiotyki uratowały miliony ludzi i sprawiły, że potencjalnie śmiertelne choroby stały się stosunkowo niegroźne. Z czasem przemysł farmaceutyczny zaczął wykorzystywać nie tylko substancje pochodzenia naturalnego, ale także produkować chemioterapeutyki syntetyczne, które potocznie zwane są nadal antybiotykami. Mają one zdolność zabijania bakterii lub hamowania ich wzrostu. Najczęściej zakłócają procesy życiowe tych drobnoustrojów: uniemożliwiają budowę lub rozmnażanie się. Co jednak jest bardzo istotne, działają tylko na bakterie. Nie pomogą choremu na grypę czy inną infekcję wirusową, a taki charakter ma większość przeziębień i infekcji górnych dróg oddechowych dotykających niemowlęta i małe dzieci. Dlatego antybiotykiem nie można leczyć tych chorób, nawet jeśli towarzyszy im bardzo wysoka gorączka i fatalne samopoczucie. Każde podanie tego typu leku musi być zalecone przez lekarza, który powinien być pewny, że infekcja jest bakteryjna.
Antybiotyk to lek, który ma działać toksycznie na bakterie, a jednocześnie być niegroźnym dla zażywającego go człowieka. Mimo to zdarza się, że działa niekorzystnie także na chorego: uszkadzając nerki, wątrobę, słuch czy wywołując reakcję alergiczną. Zażywany antybiotyk zabija także wszelkie bakterie przyjazne organizmowi człowieka, które odpowiadają za np. prawidłowe działanie układu pokarmowego – stąd konieczność zażywania probiotyków (lub jedzenia jogurtów zawierających probiotyki), ale też ryzyko dodatkowego zakażenia np. grzybami. Coraz częściej mówi się też o tym, że nadużywanie tych leków powoduje powstawanie szczepów bakterii lekoopornych.
Antybiotyki to bardzo cenne leki, muszą być jednak zażywane zgodnie z pewnymi zasadami, których bezwzględnie należy przestrzegać.
Zdjęcie: Fotolia fot by © Nomad_Soul
Z zawodu jest nauczycielką w małej wiejskiej szkole. Pasjonuje się metodami nauki przez zabawę i wszelkimi metodami wychowania oraz nauczania (głównie metodą Marii Montessori, edukacją domową i wczesną edukacją małego dziecka). Prywatnie mama trójki dzieci, dzięki którym nauczyła się, co to znaczy, że "każde dziecko jest inne". Uwielbia książki, kawę i góry. Prowadzi bloga o gadżetach dla mam i dzieci www.gadzetomama.pl