Twój maluszek budzi się w nocy z przeraźliwym płaczem? Nie można go w żaden sposób uspokoić? Mówi, że go bolą nóżki? To mogą być bóle wzrostowe, warto jednak skonsultować się z lekarzem pediatrą.
Bóle wzrostowe zdaniem naukowców amerykańskich występują u 25 – 40% dzieci. Jak więc widać są dość powszechnym zjawiskiem. Zaczynają się niespodziewanie i bardzo często tak samo niespodziewanie się kończą. Mogą występować raz w miesiącu, albo kilka razy w tygodniu. Ponieważ jednak nigdy nie można być pewnym, czy bóle nóg nie są wywoływane innymi czynnikami należy udać się z dzieckiem do pediatry. Lekarz powinien zlecić podstawowe badania takie jak morfologia krwi, która pozwala wykluczyć stany zapalne oraz ASO – badanie stwierdzające obecność paciorkowców wywołujących zapalenie stawów. Jeśli wyniki są prawidłowe, najczęściej prowadzona jest dalsza diagnostyka w kierunku chorób nowotworowych, reumatyzmu i problemów ortopedycznych. Niekiedy zalecana jest również wizyta u endokrynologa, którego zadaniem jest sprawdzenie, czy maluch nie ma problemów hormonalnych. W przypadku tego typu zaburzeń możliwe jest wypłukiwanie minerałów z organizmu prowadzące do osteoporozy. Warto mieć na uwadze fakt, że badania te prowadzone są nie tyle w celu wykrycia choroby na siłę, co stwierdzenia, że ból nie niesie ze sobą poważnych schorzeń.
Kiedy zostają wykluczone wszelkie inne przyczyny mogące powodować bóle kończyn i zostaje stwierdzone, że maluch cierpi na bóle wzrostowe, trzeba mu jakoś pomóc. Najlepszym lekarstwem jest obecność mamy lub taty oraz masaż nóg w ich wykonaniu. Niestety nie zawsze jest w 100% skuteczny. Dlatego w razie konieczności można podać maluchowi lek przeciwbólowy np. preparat zawierający paracetamol lub ibuprofen w postaci płynu lub czopków. Powinien złagodzić ból i pozwolić dziecku zasnąć. Lekarze dodatkowo zalecają na bóle wzrostowe u dzieci dietę bogatą w białko, witaminę D oraz minerały takie jak wapń i cynk. Dzieciom powyżej trzeciego roku życia dodatkowo zaleca się tran bogaty w te składniki.
Zdjęcie: Fotolia fot by © Dmitry Naumov
Ukończyłam Akademię Medyczną w Poznaniu. Dzięki temu, że jestem mamą dwójki niesfornych przedszkolaków, moja wiedza teoretyczna wyniesiona z uczelni została skorygowana i uzupełniona o praktykę.
Od 2012 roku prowadzę własną firmę Corpicorn, dzięki czemu wiem, że bycie mamą nie przeszkadza w spełnianiu zawodowych zamierzeń.
Prywatnie uwielbiam dobre książki, a w ramach odpoczynku haftuję.