Kochane dzieci. Jesteście na świecie, ponieważ daliśmy Wam życie i dzielimy się z Wami swoim miejscem na Ziemi. Często słyszy się, jak wiele zawdzięczacie nam, dorosłym. Ale czy zastanawialiście się (tak, Wy, drodzy rodzice), ile to my zawdzięczamy dzieciom? Zobaczmy...
Niby żyjemy w czasach, w których coraz więcej nas łączy. Ale to zarazem czas, w którym coraz bardziej widać podziały. Choćby, w kwestii posiadania dzieci. Coraz częściej znaleźć można restauracje, w których są sektory dla rodzin z dziećmi i strefy wolne od dzieci. Serfując w sieci, natknąć się można na wiele artykułów z listą powodów, dla których dzieci mieć nie warto. My za to, pokażemy Wam, dlaczego zdecydowanie warto jest zostać rodzicem. UWAGA: tekst trochę z przymrużeniem oka. :)
Dołączając do elitarnego grona rodziców, zdobędziesz wiedzę tajemną. Jaką? Ano taką, że nie tylko żołnierze służb specjalnych mogą funkcjonować długo, bez przerwy na sen. Na dowód wystarczy spojrzeć na mamy maluszków cierpiących z powodu kolek lub ząbkowania, albo dzieci, które się rozchorowały i praktycznie nie można odstąpić ich na krok, nawet w nocy. Dodatkowo, rodzice nagle odnajdują w sobie niesamowite pokłady siły (fizycznej, jak i psychicznej), o których istnieniu nie mieli dotąd pojęcia.
Uczucie samotności jest zazwyczaj zupełnie nieznane rodzicom, zwłaszcza młodszych dzieci. Kiedy Wasze szkraby pojawią się na świecie, stopniowo zaczniecie zapominać, co w ogóle znaczy słowo „samotność”. Możecie o nim zapomnieć (nawet podczas wizyt w toalecie…).
Nudzą Was sztywniacy „pod krawatem” z pracy? Świetnie się składa, bo na spacerach z maluchami można poznać świetnych ludzi, których światy, podobnie jak Wasze, zostały opanowane, a nie raz kompletnie zdominowane, przez dzieci. Posiadanie dzieci, pośrednio, prowadzi niekiedy do zawiązania się wieloletnich przyjaźni, nie tylko wśród dzieciaków. A spacery to nie wszystko, bo potem dochodzą jeszcze zebrania w przedszkolu, szkole, „kinderbale”,…
Zastanawialiście się kiedyś jak widzą nas nasze dzieci? Czy to nie dziwne, że w ich oczach często jesteśmy kimś w randze super bohaterów? Może i trochę dziwne, ale to takie cudowne uczucie!
Zdarzyło Wam się podać rodzinie na obiad coś, o czym, z rozżaleniem pomyślałyście, że to nie jest szczyt sztuki kulinarnej, a potem, gdy Wasze dzieci „stołowały się” poza domem, krzywiąc się stwierdziły, coś w stylu: „mama robi lepszą zupę”? No właśnie. I nie chodzi tylko o gotowanie. Dzieciaki na każdym kroku potrafią uświadamiać rodzicom, jak niesamowitą „pracę” wykonują każdego dnia. Rodzicielskie całus, czy przytulas są najlepszym środkiem przeciwbólowym. Sama obecność rodzica potrafi wygonić spod łóżka wszelkie potwory, a to co powiedzą mama lub tata to po postu „świętość” i żaden kolega się nie zna, jeśli twierdzi, ze jest inaczej!
Jeśli uwielbiacie filmy animowane (zwłaszcza, że te produkowane obecnie, często „wymiatają”), ale wstydziliście się chodzić do kina sami, bo to przecież dla dzieci, Wasze problemy się skończyły! Jako rodzice, możecie oglądać kreskówki i pełnometrażowe animacje do woli. I to więcej, niż raz!
Dorośli zajmują się „dorosłymi” sprawami, a bawią się dzieci. Jeśli ktoś dorosły chce się bawić, uznawany jest za niedojrzałego. Czy to słuszne podejście? Nie! Ale bardzo często, dopiero posiadanie dzieci otwiera nam oczy na wiele rzeczy. Ze swoimi pociechami możecie, bez skrępowania, skakać po kałużach, budować zamki z piasku, szaleć i wariować. Tatusiowie mogą bezkarnie bawić się kolejkami. I tak można wymieniać bez końca.
Myślicie, że jako dorośli znacie wszystkie (albo przynajmniej prawie wszystkie) słowa potrzebne do nazywania przedmiotów codziennego użytku i nie tylko? Otóż, nic bardziej mylnego. Dzieci uświadomią Wam, że tak naprawdę, pewne sprzęty nazywają się inaczej, oczywiście, ciekawej i zabawniej.
Można komuś, na przykład, zrobić „spodziankę”, z lotniska startują „lalaloty”, po drogach jeżdżą „machoduty”, do ciasta lepszy jest cukier „szczecinowy”, tata do goleniu używa „chlustaka do twarzy”, bajki i piosenki mama włącza na „TubJubie” (YouTube), gdy ktoś kichnie, robi „klopsik!”, kiedy „strzelasz” prądem – „prądzisz”, ludzi na rysunkach najlepiej rysować kredką w kolorze „ciałowym”, a gdy stanie się coś groźnego, czy niebezpiecznego, to prawidzwa „katasiocha”!
I tu drobna rada dla wszystkich rodziców: spisujcie takie słowne twory Waszych dzieci – nawet jeśli myślicie, że są tak wyjątkowe, że zapamiętacie je na zawsze, pamięć bywa ulotna i niestety, po latach możecie pamiętać tylko, że było coś, co brzmiało zabawnie. Ale co to było?
Każdy się chyba zgodzi ze stwierdzeniem, że dziecięca wyobraźnia nie ma sobie równych. Maluchy, patrząc na to samo, co dorośli, widzą coś zupełnie innego, z kompletnie różnymi możliwościami. Do zabawy, często nie potrzeba im wymyślnych zabawek, bo przecież można się bawić na niby. I to właśnie jest w dzieciństwie takie piękne. Smutne jest to, że im jesteśmy starsi, tym bardziej wyobraźnia schodzi na dalszy plan. Stajemy się przy tym praktyczni i pragmatyczni do bólu. Ale, czy nie żyłoby się nam milej, gdyby taka cząstka nas samych z dzieciństwa została z nami na zawsze? Otóż, ona w nas ciągle jest! Musicie tylko dać jej szansę ujrzeć światło dzienne. A w tym, fantastycznie pomagają dzieci. To one uczą nas, jak na nowo rozbudzić swoją wyobraźnię i jak jej używać.
Nasza lista ma tylko 9 punktów. Gdyby zastanowić się nad tematem chwilę dłużej, znalazłoby się ich o wiele więcej. Zatem, jeśli zastanawialiście się, czy warto mieć dzieci, odpowiedź, przynajmniej naszym zdaniem, zdecydowanie jest twierdząca.
Kochane dzieci, dziękujemy Wam za wszystko, czego nas uczycie i za wszystko, co dzięki Wam możemy przeżyć na nowo. I nie pozwólcie nam stać się nudnymi dorosłymi!
Zdjęcie: fotolia.com by Konstantin Yuganov
Jestem pracującą mamą trzech synów i zarazem trzech wcześniaków - Marcela, Maćka i Mateusza, uwielbiam nowe wyzwania, zwłaszcza takie, które pozwalają mi się rozwijać i zdobywać nowe umiejętności. Potrafię szare i nudne zamienić w coś świeżego, uwielbiam wszystko, co kreatywne. Staram się wychowywać dzieci w duchu bliskości, jestem fanką chust i pieluch wielorazowych. Prowadzę blog KreacjoWariacje.pl