U dzieci wysypki, nieprawidłowy stolec, bóle brzuszka, pobudzenie. U dorosłych bóle głowy, zmęczenie, problemy gastryczne i laryngologiczne. Okazuje się, że przyczyną dolegliwości jest alergia pokarmowa. Lekarz kieruje na badania, a potem podaje listę zakazanych pokarmów. Co my teraz będziemy jeść!? Jak żyć!?
Odpowiedź jest banalna: normalnie. A właściwie to nawet lepiej niż przed diagnozą, bo stosując się do zaleceń lekarskich, pozbędziemy się przykrych objawów. I zdrowiej, bo zaczniemy się uważnie przyglądać wszystkiemu, co kładziemy na talerz. Przede wszystkim musimy wyeliminować z naszej diety pokarmy alergizujące. Do najczęściej uczulających produktów zalicza się nabiał (w tym jaja), ryby i skorupiaki, orzechy, czekoladę oraz miód. To oczywiście uogólnienie, bo są osoby uczulone np. na buraki. Ważną, acz niechlubną rolę odgrywają chemiczne dodatki do żywności – ale tych należy unikać zawsze, nie tylko wtedy, gdy mamy zdiagnozowana alergię.
Gdy okazuje się, że mamy uczulenie na niewiele pokarmów i to takich, które nie są zbyt częste w naszej codziennej diecie, alergia z pewnością nie będzie dokuczliwa. No chyba, że akurat szalejemy na punkcie uczulających nas buraków. Większy kłopot sprawi nietolerancja produktów, które są wszechobecne i powszechnie serwowane, czyli nabiału.
Nabiał jest powszechnym składnikiem, ale na szczęście bardzo łatwo go zastąpić. Z pomocą przychodzą alergikom... weganie. Krowie mleko, możemy zastąpić roślinnym, to samo z jogurtami, śmietanami itp. Jajko – w wypiekach czy deserach – zastąpi, np. siemię lniane. Nawet żelatynę można zastąpić – agarem. Produkty roślinne są świetnym zastępnikiem także dla alergików.
Osobom na diecie bezmlecznej może grozić niedobór wapnia, dlatego należy spożywać produkty bogate w ten pierwiastek. Najlepiej ustalić menu ze specjalistą. Wiadomo jednak, że bogate w wapń są sezam, jarmuż czy suszone figi.
No dobrze: nie jemy już szkodliwych dla naszego organizmu produktów, a objawy wciąż się utrzymują. Wtedy musimy przyjrzeć się innym produktom, pozornie niezwiązanym z nabiałem. Być może tam znajdziemy winowajcę.
Mój znajomy ma alergię na jajka, ale mleko i pochodne mu nie szkodzą. Kupuje sobie żółty ser, robi z nim kanapkę zjada i... za kilka minut ma wysypkę. Co się stało? Przecież nie jest uczulony na ser! Na ser nie, ale na lizozym, otrzymywany z białka jaja kurzego. I dodawanym jako konserwant, np. do zółtych serów. Każdy alergik musi wnikliwie studiować etykiety. Mleko i jajka to alergen, który lubi się ukrywać. W pieczywie, wędlinach, a nawet preparatach probiotycznych. Jeśli na produkcie nie ma etykiety – poprośmy sprzedwcę o pokazanie opakowania zbiorczego, jeśli nadal nie jesteśmy pewni – dzwońmy do producentów. To bardzo ważne zwłaszcza w przypadku występowania ciężkich reakcji, takich jak anafilaksja. Najlepiej wszystko zrobić samemu w domu, ale niestety, nie zawsze jest to możliwe. Wtedy trzeba się pobawić w detektywa. Szukać, i to tam, gdzie się tego można najmniej spodziewać. Chleb powszedni – cóż w nim może uczulić? Skórka, posmarowana mlekiem przed pieczeniem.
Coraz częściej spotykana jest alergia na kakao, orzechy i miód. To wcale nie oznacza, że musimy się pożegnać z piernikami, murzynkiem czy karmelizowanymi, chrupiącymi wypiekami. Orzechy można zastąpić pestkami, a nawet popcornem, kakao – karobem. A z miodem to już zupełnie prosta sprawa, doskonale daje się zastępować wszelkimi syropami i melasami.
...nawet najdłuższa żmija. To moje ulubione powiedzonko. Bardzo życiowe. Dlatego co pół roku należy zrobić prowokację, by przekonać się, czy nadal reagujemy alergicznie na dany pokarm. Warto, bo często zdarza się, że już możemy go jeść. Powodzenia!
Zdjęcie: Fotolia
Filmoznawczyni, copywriterka, mama dwójki alergików, blogerka i wielki łasuch. Autorka książki „100 Smakołyków dla Alergików”. Prowadzi blog Smakołyki Alergika, na którym umieszcza przepisy na proste i pyszne potrawy bez alergenów i chemii. Jej blog zdobył tytuł Blog Roku 2012 w kategorii Zdrowie i Kulinaria.