Wszyscy niecierpliwie czekamy na wiosnę. Wszyscy, prócz alergików, dla których ta najpiękniejsza pora roku jest czasem udręki. A wszystko przez pyłki. Osiadają na skórze, włosach, błonach śluzowych. Wdychamy je, i „jemy” - dostają się także do układu pokarmowego. Musimy zatem zabezpieczyć wszystkie fronty. Dzięki temu będziemy cieszyć się świeżym urokiem wiosennych miesięcy.
Zgodnie z zasadą lepiej zapobiegać niż leczyć, warto byłoby kilka miesięcy, a właściwie lat wcześniej zainteresować się czynnie tzw. odczulaniem. Są osoby, którym taka szczepionka na pyłki bardzo pomaga, są też różne tychże szczepionek rodzaje, nie muszą to być zaraz straszne zastrzyki. No ale sprawę przegapiliśmy. Warto w okresie pylenia zanotować sobie, kiedy mieliśmy najcięższe objawy i co wtedy pyliło (korzystając z dostępnych na portalach dla alergików komunikatach o pyleniu). I wczesną jesienią udać się z taką notatką do alergologa. Być może następna wiosna nie będzie już taka ciężka...
Niektórzy zaczynają już w lutym (leszczyna, olsza), inni np. w kwietniu, gdy zaczyna pylić brzoza, a jeszcze inni, ci najszczęśliwsi, mogą się niczym nie przejmować do czasu kwitnienia traw, czyli aż do czerwca. Alergicy powinni zacząć przyjmować leki co najmniej tydzień wcześniej, niż zacznie się pylenie uczulającej ich rośliny. Czyli kiedy? To nam powie kalendarz pylenia. Matka Natura jest raczej kapryśna, więc posiłkowanie się kalendarzami jest co prawda tylko ciut lepsze niż wróżenie z fusów, ale musimy się czegoś chwycić. Najlepiej zatem ustalić wizytę u alergologa znacznie wcześniej, uzbroić się w leki i mając je pod ręką, bez obaw oczekiwać ataku pyłków. Gdy dowiemy się, że atak już wkrótce, wdrażamy farmakologię, rzetelnie, obowiązkowo i zgodnie z zaleceniami doktora. Dzięki temu będziemy mogli zagrać pyłkom na tylko nieznacznie zatkanym nosie i okazać tęsknotę za zimą niezbyt mocno zaczerwienionymi oczami. Czyż to nie krzepiące?
Leki przeciwalergiczne to prawdziwe błogosławieństwo w okresie pylenia, ale nie łudźmy się, że całkowicie zniosą nieprzyjemne objawy alergii. Kichanie, swędzenie oraz inne nieżyty i obrzęki błon śluzowych wiedzą, jak nam uprzykrzyć życie. Gdy roślina pokaże, co potrafi, lepiej się wycofać i ukryć. Na przykład w domu z zamkniętymi oknami i włączonym oczyszczaczem powietrza, albo w jakimś miejscu, w którym można pooddychać przefiltrowanym powietrzem z klimatyzacji, np. w centrum handlowym. Obie opcje są bardzo przyjemne, prawda? Przy czym ta pierwsza jest na pewno bardziej ekonomiczna od drugiej. Dla jednych niestety, dla drugich na szczęście, czas izolacji nie będzie zbyt długi, bo szczyt pylenia u rośliny to zazwyczaj dzień, góra dwa w danym rejonie. A potem będzie już tylko... lepiej.
Alergik w okresie pylenia musi uważać na to, co je. I nie chodzi tu tylko o groźne dla alergików, czające się w torebkach z ciastkami czy szklankach z sokami błonkoskrzydłe, ale przede wszystkim o reakcje krzyżowe. Produkt spożywczy, który nie robił na nas wrażenia w grudniu, teraz może nam przysporzyć kłopotów, zwłaszcza jedzony na surowo. Wszystko dlatego, że alergeny lubią się wspierać i krzyżować. Ze sobą i nasze plany przy okazji. Zaopatrzmy się w solidną tabelkę alergenów krzyżowych, zanim nam coś mniej lub bardziej spuchnie w trakcie, dajmy na to, śniadania na trawie. Gdyby Adam był świadomym alergikiem i stał pod brzozą, to Ewie na pewno nie udało by się go jabłkiem skusić. No dobra, żarty na bok. Oprócz produktów, które mogą uczulić krzyżowo, w trudnym okresie pylenia alergik unika także amin biogennych oraz cukru. Po co sobie, mówiąc kolokwialnie, dokładać do pieca, podbijając wyrzuty histaminy i stan zapalny. Warto natomiast sięgnąć po probiotyki, które, jeśli uda im się zasiedlić nasz układ pokarmowy, będą dla niego strażą i ostoją.
Alergikom nie służy sterylna czystość, ale w okresie pylenia lepiej się przeprosić z prysznicem. I korzystać z niego tyle razy dziennie, ile potrzeba, by zmyć osiadłe na naszym ciele, a zwłaszcza włosach, pyłki. Nie mówię, że mamy się wielokrotnie w ciągu dnia polewać szamponem, wystarczy sama woda. Po takim prysznicu włóżmy nowe ubranie, bo na starym osiadło sporo pyłków. Trzeba też trochę lepiej zadbać o dom – ze dwa razy dziennie wykonać taniec z wilgotną ścierką, która szybko i skutecznie zbierze pyłki z mebli i podłogi.
Nie poddawajmy się i do boju. Alergicy też mają prawo cieszyć się wiosną.
Filmoznawczyni, copywriterka, mama dwójki alergików, blogerka i wielki łasuch. Autorka książki „100 Smakołyków dla Alergików”. Prowadzi blog Smakołyki Alergika, na którym umieszcza przepisy na proste i pyszne potrawy bez alergenów i chemii. Jej blog zdobył tytuł Blog Roku 2012 w kategorii Zdrowie i Kulinaria.