Dziecko to wielka odpowiedzialność obojga rodziców. A co z przyrzeczeniem, że „będę z tobą na wieki”? Jeszcze w latach 90-tych, aby kobieta mogła urodzić dziecko, był potrzebny „papierek” z urzędu lub „bezowata” suknia mieniąca się przed ołtarzem, a na dzieci z nieprawego łoża spoglądano nieprzychylnym wzrokiem.
Teraz coraz rzadziej liczy się obrządek i udowadnianie przed urzędnikiem czy księdzem, że „tak chcemy być razem na zawsze i na pewno wychowamy dziecko na porządnego człowieka”. Czy obecnie błogosławieństwo państwa/kościoła jest nam nadal potrzebne?
Przeczytaj część pierwszą wywiadu: Co kobieta daje swojemu dziecku?
Przeczytaj część trzecią wywiadu: Kiedy kobieta staje się mamą?
Przeczytaj część czwartą wywiadu: O wychowaniu dziecka
- Dobre pytanie. Zależy, pod jakim kątem rozpatrujemy. W kwestiach formalnych pewnie jest łatwiej z małżeństwem. Choćby u lekarza, nie trzeba wypisywać durnych oświadczeń, że jest się matką dziecka. Ja nie mam ślubu, kiedyś w ogóle nie był mi potrzebny. Teraz chciałabym mieć, ze względu na silną potrzebę bezpieczeństwa. Własnego i mojej rodziny, dzieci… - mówi Asia. Jednak dopiero po urodzeniu Oli i Kasi poczuła, że bycie oficjalnie żoną może dopełnić jej związek: – Po urodzeniu dziewczynek wzięcie ślubu stało się kwestią ważniejszą. Poza tym dzieci bardzo często o to pytają. Ale myślę, że małżeństwo jako przysięga jest głównie dla rodziców i tak na to należy patrzeć.
Beata mieszkając za granicą, nie przejmuje się takimi konwenansami i tradycją. Uważa, że ludzie sami dobrze wiedzą czy ślub jest im do czegokolwiek potrzebny. Po co wtrącać się do czyjegoś życia? – Tu gdzie mieszkam istnieje takie coś jak związek partnerski rozumiany na wiele sposobów. Dlatego niekoniecznie muszę mieć ślub. Ale mówienie sobie – mamy dziecko, jestem mamą i tatą, jak najbardziej!
Dla Oliwii ślub był bardzo ważny. Chciała, aby wszystko było „po bożemu”. Jednak podkreśla, że także uroczystość zaślubin, wesele to tradycja zarówno w jej jak i męża rodzinie: - Pobraliśmy się w 2009, a pierwsze dziecko urodziłam w 2011 roku. Czyli wszystko mówi samo za siebie. Oliwia twierdzi, że taka kolejność była dla niej odpowiednia. Chciała przejść wszystkie etapy: randek, związku, narzeczeństwa, a potem ślub i… - Nasze dzieci były przemyślane, zaplanowane. Nasz ślub był z czystej miłości, a dzieci z pragnienia ich posiadania i dopełnienia naszej miłości.
- Tak zdecydowanie – opowiada Asia - Dziecko daje spełnienie, poczucie wypełnienia wyższego planu, kontynuację linii. Taką więź, którą się przekazuje z pokolenia na pokolenie i jednocześnie dumę, niezależnie od naszej oceny czy jest grzeczne, czy nie, takie jakie sobie wyobrażaliśmy czy inne. Szczególnie mocno to czuję jak siadam jakby z boku i patrzę jak moje dwie dziewczyny razem się bawią, rozmawiają ze sobą, rozwijają się. Jest to bardzo przyjemne uczucie takiej powiedzmy integracji z wszechświatem i z tym co dla człowieka naturalne.
Beata zastanawia się dłuższą chwilę, odpowiada łamiącym się głosem: - Teraz wiem, że tak.
A Oliwia? Zawsze wiedziała, że posiadanie dzieci to jej największe pragnienie: - Oj tak jak najbardziej. Dziecko to wielkie marzenie o pełnej, szczęśliwej rodzinie. Chociaż przyznaje, że telewizja, przyjaciółki inaczej przedstawiły jej obraz urodzenia i wychowania dziecka. Początek ją lekko zaskoczył: - Nie powiem, że od początku posiadanie dziecka było przyjemnością, bo bym skłamała. Początki były trudne, ponieważ synek płakał, nie spał w nocy, co przenosiło się na humorek mamy. A co za tym idzie, zgrzyty między partnerami, ale daliśmy radę.
A co Wy myślicie o małżeństwie? Potrzebne czy jednak zbędne w dzisiejszych czasach? Jesteście raczej tradycjonalistkami w tym temacie czy wpisujecie się w obecny nurt wolnych związków? Zachęcamy do dzielenia się opinią i dyskusji.
Wywiad z Asią, Beatą i Oliwią przeprowadziła Magdalena Cendrowska.
Przeczytaj część pierwszą wywiadu: Co kobieta daje swojemu dziecku?
Przeczytaj część trzecią wywiadu: Kiedy kobieta staje się mamą?
Przeczytaj część czwartą wywiadu: O wychowaniu dziecka
Zdjęcie: Fotolia all rights reserved
Absolwentka dziennikarstwa, zaczęła pisać opowiadania będąc jeszcze w szkole podstawowej. Wielbicielka motoryzacji, skoków ze spadochronem i siatkówki. Czas wolny poświęca na gotowanie, czytanie książek i rajdową jazdę. Nadmierny stres leczy pływając i piekąc ciasta. Dąży do pogłębiania swojej wiedzy, zdobywania nowych doświadczeń i umiejętności. Nie wyobraża sobie życia bez pewnego wysokiego siatkarza. Nie lubi nudy i bezczynności. W wakacje musi odwiedzić polskie morze.