Jedni uważają, że dziecko po urodzeniu to „tabula rasa” - biała karta, którą rodzice mogą dowolnie kształtować. Rysować, kolorować, wgrywać wybrany program. Inni oponują, twierdząc że już w chwili urodzenia, dziecko jest naznaczone cechami i genami rodziców na tyle, że pewnych właściwości charakteru nie da się zmienić. Planujemy jak je wychować, jak wytłumaczyć co jest dobre, a co złe… Czy założenia z okresu ciąży znajdują ujście, kiedy już pociecha jest na świecie?
Przeczytaj część pierwszą wywiadu: Co kobieta daje swojemu dziecku?
Przeczytaj część drugą wywiadu: Partnerstwo czy małżeństwo?
Przeczytaj część trzecią wywiadu: Kiedy kobieta staje się mamą?
Będąc młodą osobą, jeszcze nie matką, szukałam odpowiedzi czy dziecko nie przytłacza, nie zabiera zbyt dużo czasu. Poza tym skąd wiemy co z nim robić, czy jako rodzice zastanawiamy się nad tym, podejmujemy świadomą decyzję co chcemy dziecku przekazać i co mu dajemy na co dzień?
- Cały czas się nad tym zastanawiam. Ciągle pojawiają się dylematy, szczególnie jeśli chodzi o głębokość modyfikowania zachowań moich dzieci. Bo np. czy lepiej uczyć dziecko bycia uczynnym, nie ranienia ludzi, dzielenia się wszystkim czy zostawić silne poczucie własności, odrębności i egoizmu, które jakoś od urodzenia mocno w nich siedzi. Czy uczyć dziecko konieczności podejmowania decyzji, decydowania o sobie i negocjowania własnych racji oraz przekonań czy absolutnego posłuchu dla rodziców i podporządkowania autorytetom – Asia uśmiecha się, ale za chwilę poważnieje, bo wie że cały czas musi dokonywać wyborów. A to nie jest proste…: - Myślę, że staram się znaleźć złoty środek, ale nie są to kwestie łatwe w praktyce.
Beata podeszła do tego problemu zupełnie inaczej. Najważniejsze było dla niej, by syn miał to wszystko, czego jej brakowało: - Wiedziałam jedno, że chcę aby moje dziecko miało wszystko to, o czym myślę, że zabrakło dla mnie, gdy byłam dzieckiem. Ot takie prozaiczne myślenie. Mieszkając za granicą, poczuła co to znaczy być pewnym siebie. Brakowało jej świadomości i poczucia wartości, by walczyć z anglikami. Dlatego obiecała sobie, że Jasiek nigdy nie będzie czuł się gorszy od innych: - Przede wszystkim chcę go nauczyć wiary w siebie, bo tego nie nauczył mnie nikt i dziś wiem, jakie to ważne.
- Czy myślałam? – Oliwia dłuższą chwilę zastanawia się … - Myślałam, ale wiadomo nie zawsze się to udaje. Świat jest zwariowany i idzie szybko do przodu. Oliwia wierzy, że dziecko ma własny rozum i samo będzie czuć, jakie powinno być. Może nie słuchać rad rodziców: - My możemy chcieć tak, a dziecko i tak wybierze swoją drogę.
Jest ich tysiące. Samych przesądów ciążowych jest mnóstwo, a legend o tym co kobieta może a czego nie, jest jeszcze więcej. Nasze babki dawały sobie radę bez jednorazowych pieluch, mleka modyfikowanego i „niani”. A czy faktycznie w dzisiejszych czasach najważniejsze jest kupowanie dla dziecka firmowych gadżetów? Pewien frazes mówi, że wystarczy miłość okazywana potomkowi, a reszta jakoś się ułoży.
Asia chwilę się zastanawia: - Coś w tym jest. Miłość czy to do dziecka, czy do partnera jest ogromnym motorem do działania. Daje nam siłę, energię, motywację i szczęście. Czy coś nam więcej potrzeba? Moim zdaniem przydałoby się do tego jeszcze bezpieczeństwo, a więc jakieś podstawy do budowania rodziny – własny kąt, ustabilizowana sytuacja materialna, stała praca.
Beata się śmieje: - Nie znam takiego stereotypu ;-) – jednak później odpowiada: - Miłość jest ważna. Nawet nie wyobrażam sobie jak można być rodzicem, który nie mówi swojemu dziecku, że je kocha, nie tuli go, nie pokazuje, że jest kochane... A jednak sama miłość na pewno nie wystarcza...
Oliwia wykazuje swoje nadopiekuńcze nastawienie do wychowania dziecka: - Uważam, że dziecko potrzebuje nie tylko miłości, ale poświęcenia się matki. Ona gra główną rolę w życiu dziecka. Ona pokazuje, co jest dobre i złe. To ona daje mu miłość i wszystko co najlepsze. Idzie z nim przez życie, uczy nowych rzeczy. Dziecko potrzebuje dużo miłości, zainteresowania, uczenia krok po kroku co dobre i co złe, a przede wszystkim potrzebuje obojga rodziców – oddycham z ulgą, że jednak ojciec też się do czegoś przydaje: - Dla niego są to wzorce, od których uczy się miłości, szacunku oraz jak postępować w dorosłym życiu.
Duszno mi było i bardzo gorąco – tak niektórzy dorośli po latach oceniają swoje dzieciństwo. Rodzicom zacierają się granice, szczególnie matkom, które chcą być jak najlepsze i czasami ich miłość staje się, po prostu, nie do zniesienia.
- To zależy kiedy, ale raczej jestem bliższa drugiej opcji. Na pewno nie można dziecka zostawić zupełnie samemu sobie. W końcu naszą rolą jako rodzica jest wspierać i pokazywać kierunek. Ale też nie można podejmować decyzji za dziecko. Trzeba dać mu pewną przestrzeń do poruszania się w swoim świecie, uczenia się i rozwoju. Wydaje mi się, że tylko w ten sposób dziecko nauczy się samodzielnie funkcjonować w świecie.
Tak jak myślałam, wiek dziecka także ma znaczenie. Beata uświadamia mnie, że: - Zależy w jakim dzieciak jest wieku. Coraz częściej skłaniam się ku tej drugiej opcji. Lubię obserwować jak Jaś zmienia się sam. Z drugiej strony wiem, że jest kilka spraw, na które chcę go ukierunkować. Zobaczymy, czy z nich skorzysta...
- Sądzę, że myślenie o dziecku jest bardzo ważne. To my kierujemy nim, jego wykształceniem, bo chcemy dla niego jak najlepiej. Żeby w życiu miało dobrze. Zostawić go na pastwę losu? Nie chcę, żeby później miało w życiu źle. Ma go wychowywać ulica? Nie, nie, nie! Po to wychowujemy dziecko do życia dorosłego, poświęcamy siebie i całe swoje życie, by później patrzeć jak się stoczyło? Trzeba dziecko ukierunkować. Zapewnić start, by wiedziało co dobre, a co złe – Oliwia spogląda na Tomka i Malwinę z uśmiechem, bo wie, że już teraz daje dzieciom pakiet na szczęście.
- Tak, oczywiście. Staram się dawać przede wszystkim miłość, ciepło, wsparcie i zrozumienie. Czy mi się udaje? Pewnie czas pokaże… - Asia uśmiecha się.
- Wiem, że dałam mu życie, a teraz jestem pełna obaw czy dam mu takie, na jakie zasługuje. Każdego dnia mam chwilę, kiedy się tym martwię. Taka już jestem … – czuję, jak Beatę gnębią wątpliwości.
- Daje im poczucie bezpieczeństwa, żeby wiedziały, że zawsze mogą na mnie liczyć. Dopóki jestem, zawsze im pomogę w trudnych chwilach. Uczę Tomka i Malwinę życia i tego żeby żyły w zgodzie, dzieliły się wszystkim z innymi. Myślę, że czują, że daje im to co najlepsze i kiedyś mi za to powiedzą DZIĘKUJĘ.
- Myślę, że dostają wszystko co powinny. Może trochę za mało dyscypliny i konsekwencji, ale w końcu są tylko dziećmi, a ja tylko mamą. Ogólny kierunek działania znam. Choć cały czas reaguję na ich potrzeby, na zmieniające się zachowanie, na ich poziom rozwoju. Szukam też nowych sposobów na bycie lepszym rodzicem, na większe zrozumienie moich córek, na lepszą komunikację z nimi – po prostu na lepsze dotarcie do nich.
- Dałam mu możliwość bycia na tym świecie. A teraz dopiero wszystko przede mną! Bo on, tak naprawdę ma dopiero 4. lata i teraz powoli kształtuje się z niego mały człowiek. Pogadamy o tym za parę lat! – Beata ciepło się uśmiecha.
A Oliwia? - Dałam dzieciom całą siebie, czyli miłość, bezpieczeństwo, ciepło oraz nauczyłam je, jak się chodzi, mówi i wiele innych rzeczy. Nie oczekuję nic w zamian… No może pięknego, radosnego i dużego uśmiechu. W zasadzie dzieci tak naprawdę uczą się z dnia na dzień. Ta nauka będzie trwać do końca ich życia. Moją wiedzę przekazuje im codziennie, a na dzień dzisiejszy? Mogę powiedzieć, że przekazałam im miłość i szacunek do innych ludzi. Co wolno a co nie wolno – a co najważniejsze nauczyłam dzielenia się z innymi.
Dowiedziałam się, że dziecko dużo dostaje od mamy, a one zdają sobie sprawę, że miłość jest ważna, ale nie najważniejsza… Bo reszta spraw jest także cenna i potrzebna.
- Macierzyństwo jest dla mnie ogromną lekcją: cierpliwości, wytrwałości, człowieczeństwa. To ogromne błogosławieństwo, ale i odpowiedzialność. Dzieci jak nikt inny stawiają nam poprzeczki każdego dnia, bezlitośnie każą pracować nad sobą, rozwijać się, myśleć i podejmować decyzje. Myślę, że dzięki Oli i Kasi bardzo wiele się nauczyłam.
- Niesamowita lekcja cierpliwości, której wcześniej nie posiadałam, albo posiadałam w niewielkiej ilości. Myślałam, że będę zaprzeczeniem typowej matki polki, ale okazało się, że jednak to jest nafajniejsza sprawa, jaka mnie w życiu spotkała.
- Macierzyństwo nauczyło mnie dzieleniem się miłością, wytrwałością, spokojem oraz organizowaniem czasu. To piękny czas i chciałabym, żeby trwał jak najdłużej. Gdy patrzy się na te maleńkie buziolki to chce się żyć! Te piękne uśmiechy, pierwsze kroczki - coś niesamowitego. Cieszę się z każdej malusiej rzeczy i dziękuję Bogu, że ich mam…
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Wywiad z Asią, Beatą i Oliwią przeprowadziła Magdalena Cendrowska.
Czekamy na Wasze opinie, jak Wam się podobały wypowiedzi dziewczyn. Myślicie podobnie? Macie wspólne poglądy? A może wręcz przeciwnie – sądzicie, że powinno dawać się dzieciom zupełnie coś innego? Zachęcamy do dyskusji. Liczymy na Wasze komentarze!
Przeczytaj część pierwszą wywiadu: Co kobieta daje swojemu dziecku?
Przeczytaj część drugą wywiadu: Partnerstwo czy małżeństwo?
Przeczytaj część trzecią wywiadu: Kiedy kobieta staje się mamą?
Zdjęcie: Fotolia all rights reserved
Absolwentka dziennikarstwa, zaczęła pisać opowiadania będąc jeszcze w szkole podstawowej. Wielbicielka motoryzacji, skoków ze spadochronem i siatkówki. Czas wolny poświęca na gotowanie, czytanie książek i rajdową jazdę. Nadmierny stres leczy pływając i piekąc ciasta. Dąży do pogłębiania swojej wiedzy, zdobywania nowych doświadczeń i umiejętności. Nie wyobraża sobie życia bez pewnego wysokiego siatkarza. Nie lubi nudy i bezczynności. W wakacje musi odwiedzić polskie morze.