Zostaw! Nie ruszaj! Poczekaj, teraz sprzątam! Odłóż to!” – ile razy my, rodzice, kierujemy takie słowa do naszych pociech? Dzieciaki takie już są, że chcą robić wszystko to, co my i często musimy im zabraniać, by – w naszym odczuciu – nie zrobiły sobie krzywdy, albo po prostu nie przeszkadzały. A gdyby nasze dziecko było pomocnikiem? Ono będzie szczęśliwe, że pracuje z nami i robi coś pożytecznego, a my będziemy mogli nauczyć je, jak pomagać, a nie przeszkadzać. Czytajcie dalej.
Pieczemy proste ciasto? A może „tylko” przygotowujemy śniadanie? Nawet czterolatek doskonale poradzi sobie w kuchni, oczywiście pod naszą kontrolą. Doskonale pomoże ubić pianę z białek, wymieszać ciasto na naleśniki, czy przygotować kanapki. Jeżeli tylko pokażemy mu, jak to zrobić, doskonale sobie poradzi z takim zadaniem. Co więcej będzie chciał jeszcze :)
Sprzątanie? Dlaczego nie mogłoby uczestniczyć w tym dziecko? Z wielką radością pomoże nam kierować odkurzaczem. Bardzo chętnie (z naszą pomocą) weźmie się też za uprzątnięcie swoich zabawek. Ok, niektórzy może mniej chętnie, ale pomogą. Zawsze też możemy pójść o krok dalej i pokazać mu jak ścierać kurz z półek, umyć szyby lub lustra płynem w spray'u, a może nawet przetrzeć stół. I znów – dla nas będzie to wygodniejsze, bo zamiast zakazywać, tylko pokażemy, jak nam pomóc. Po drugie uczymy dziecko, że w domu należy sprzątać i pokazujemy jak to robić.
Pamiętajmy! Przy zwykłych czynnościach domowych ważne, żeby zrobić z nich dobrą zabawę. Wtedy dzieci chętniej angażują się w takie projekty.
Rodzinne zakupy, to kolejna rzecz, w jaką możemy zaangażować nasze dziecko. Potrafi samo wziąć z półki zasugerowany przez nas towar i wrzucić do wózka, prawda? A dzięki włączeniu go do robienia zakupów, te nie będą ciągłą walką z marudzeniem o słodycze, tylko właśnie współpracą, kiedy dziecko będzie z wielką chęcią wkładać nam kolejne, wybrane przez nas produkty. A potem oczywiście z powrotem wyciągnie je na taśmę przy kasie i po zapłaceniu chętnie znów włoży je do wózka.
Zarówno przy zmywarce, jak i zmywaniu ręcznym dziecko może nam pomóc. W tym pierwszym przypadku mamy ułatwione zadanie. Musimy tylko pokazać, gdzie umieszczać poszczególne naczynia w zmywarce i... już będziemy mieli małego pomocnika. Jeszcze łatwiej będzie już po tym, jak zmywarka skończy pracę. Nasz maluch z chęcią weźmie się za wyciąganie umytych naczyń, a my tylko musimy pamiętać o ostrzeżeniu go przed wysoką temperaturą po zakończeniu mycia. Nieco inaczej to wygląda, gdy nasze naczynia są myte ręcznie. Wtedy najłatwiej poprosić nasze dziecko o zrobienie piany w zlewie do umycia naczyń – i nawet jedna czynność będzie mu sprawiać frajdę.
To tylko cztery przykłady tego, jak – zamiast zakazywać – wykorzystać chęci naszego dziecka do współpracy z nami. Oczywiście, takich sposobów jest o wiele więcej i każdy z nich jest dobry. Co prawda na początku efekty mogą nas nie zachwycać (szyba może mieć zacieki, mąka krzątać się po całej kuchni), a sumaryczny czas wykonania danej czynności się będzie znacznie dłuższy niż gdybyśmy wykonywali je sami. To i tak warto. Z każdym tygodniem nasze dziecko będzie nabierało wprawy. Zanim się obejrzymy nasz mały szkrab nauczy się samodzielności, będzie coraz częściej nam pomagał i przejmował kolejne zadania, dając nam więcej wolnego.
Zdjęcie: Fotolia
Prywatnie mąż, a od 2009 r. również ojciec. Urodził się w sierpniu 1982-ego. Żyje i pracuje dzieląc różne pasje. Z wykształcenia i zawodu pedagog i grafik, z zamiłowania pisarz-amator.
Wolne chwile spędza pisząc prozę na nieodłącznej komórce. Gdy nie pisze, czyta polską fantastykę, słucha muzyki albo spędza czas z synkiem na placu zabaw. Prowadzi również bloga: www.tataszymona.blogujacy.pl