Rodzić bezpiecznie nie oznacza tylko i wyłącznie rodzić w szpitalu. Nasz dom może być równie dobrym miejscem do narodzenia naszego maleństwa. Jak wygląda taki poród w domu? Jaka jest jego skala bezpieczeństwa? Jakie warunki zdrowotne i nie tylko należy spełnić by móc rodzić poza szpitalem? Czy w domu można rodzić lotosowo? Na pytania związane z rodzeniem w domu odpowiedzą nasze specjalistki - położne odbierające porody domowe: Edyta Dzierżek - Postek, Katarzyna Grzybowska i Maria Romanowska.
Gdzie rodzić - to pytanie, które zadaje sobie każda przyszła mama. W 2010 r. w Warszawie około 100. dzieci przyszło na świat w ramach porodów domowych. Części z nich pomogły: Edyta Dzierżek - Postek, Katarzyna Grzybowska i Maria Romanowska. Panie są niezależnymi położnymi z dużym doświadczeniem. Prowadzą ciążę fizjologiczną, przyjmują porody domowe oraz szpitalne. Należą to Stowarzyszenia Dobrze Urodzeni.
Zanim położne zdecydują się na towarzyszenie przyszłej mamie podczas porodu, musi ona przejść szereg badań. Ze względu na miejsce, w którym planuje się rozwiązanie jest ich znacznie więcej niż przy porodach odbieranych w szpitalu. Ważne aby ciąża była jak najbardziej prawidłowa - Musimy ustrzec się przed potencjalnymi komplikacjami – podkreśla Edyta Dzierżek – Postek. - Jeżeli wyniki są dobre, kobieta i jej rodzina są psychicznie gotowi na poród w domu, wówczas kwalifikacja jest pozytywna - dodaje.
Przed narodzinami dziecka odbywają się minimum dwa spotkania z położnymi. Jedna z nich często prowadzi ciążę przyszłej mamie. Oczywiście ze względu na specyfikę pracy położnych nie ma gwarancji, że to właśnie ona będzie towarzyszyła mamie w dniu rozwiązania. Na pewno nie będzie to obca osoba.
Przed terminem rozwiązania wskazane jest poinformowanie sąsiadów o planowanym porodzie domowym.
- Jeśli para ma bardzo dobry kontakt z sąsiadami, w sytuacji gdy rodząca będzie bardzo ekspresyjnie przeżywać ten moment, sąsiedzi mogą się zaniepokoić. Mogą wówczas przyjść, pukać, sprawdzać co się dzieje, czy wszystko w porządku i tym samym będą przeszkadzać. W innej sytuacji, gdy relacje z sąsiadami nie są najlepsze, do domu kobiety może zapukać nawet policja lub straż miejska – odpowiada Edyta Dzierżek – Postek.
- Część rodzin na drzwiach umieszcza kartkę z informacją o tym co się u nich aktualnie dzieje, że są pod fachową opieką i dziękują za pomoc i wsparcie - dodaje Katarzyna Grzybowska.
Całkiem niedawno powstał pewien stereotyp dotyczący małej, domowej rewolucji koniecznej aby dostosować mieszkanie na potrzeby porodu w domu. - Wszystkich zastanawiających się nad rodzeniem w ten sposób uspokajamy – nie trzeba zakrywać wszystkich mebli folią malarską. Jest ona potrzebna, jedynie gdy w domu są puszyste białe dywany, lub inne jasne rzeczy łatwe do trwałego zabrudzenia - wyjaśniają położne.
Teoretycznie poród domowy powinien być refundowany przez państwo. W kwietniu 2011 r. zaczęło obowiązywać rozporządzenie ministra zdrowia z dnia 23 września 2010 r. „w sprawie standardów postępowania oraz procedur medycznych przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych z zakresu opieki okołoporodowej sprawowanej nad kobietą w okresie fizjologicznej ciąży, fizjologicznego porodu, połogu oraz opieki nad noworodkiem” (Dziennik Ustaw z 2010 roku, nr 187). Rozporządzenie gwarantuje pacjentom m.in. prawo wyboru miejsca porodu. Oznacza to, że poród może się odbyć – zależnie od decyzji samej ciężarnej – w warunkach szpitalnych lub poza szpitalnych. Jeśli kobieta będzie chciała rodzić w domu, to całe świadczenie medyczne, jakim jest poród, odbędzie się w domu pacjentki.
- Państwo powinno refundować porody domowe, ponieważ pacjentka jest ubezpieczona ale NFZ nie robi tego, ponieważ nie ma takiego kontraktu. Myślę, że im więcej osób: rodzących, położnych będzie o tym mówić, to być może sytuacja zmieni się na lepsze. Kiedy? Trudno powiedzieć – podkreśla Katarzyna Grzybowska.
- Ważny jest tutaj nacisk społeczny, należy mówić dużo o wysokich kosztach, rozgłaszać temat. Tym możemy zmienić obecną sytuację – dodaje Maria Romanowska.
Zdaniem Marii Romanowskiej poród jest wydarzeniem na tyle istotnym w życiu człowieka, że należy traktować go z należytą rozwagą. Utarło się przekonanie, że jest on niebezpieczny ale gdyby naprawdę zagrażał życiu każdej kobiety, populacja ludzka nie radziłaby sobie na naszej planecie od tak dawna. Doświadczenia położnych z Polski i z zagranicy pokazują, że narodziny w domu są przynajmniej równie bezpieczne jak w warunkach szpitalnych. Warunkiem bezpieczeństwa jest odpowiednia kwalifikacja kobiety i jej rodziny oraz prawidłowe i rozważne prowadzenie ciąży, porodu i połogu.
Medyczny dziennik American Journal of Obstetrics and Gynaecology opublikował artykuł, z którego wynika, że porody domowe mogą być bardzo niebezpieczne dla dziecka. Położne, by ustrzec się przed potencjalnymi niebezpieczeństwem wymagają od przyszłych mam rodzących w warunkach domowych końskiego zdrowia i bardzo dobrych wyników badań.
- Bezpieczeństwo to również dobre samopoczucie rodzącej i jej rodziny, ich pewność siebie i wiara w to, że poród zakończy się sukcesem. – podkreśla Edyta Dzierżek – Postek. Ważne jest także poczucie bezpieczeństwa wszystkich uczestników porodu.
Położne należą do stowarzyszenia Dobrze Urodzeni. Preferują poród w domu. Jednak nie uważają, iż miejsce jest gwarancją dobrego porodu. Rodzenie po ludzku to według Katarzyny Grzybowskiej wyjście na wprost oczekiwaniom rodzącej. Niezależnie od miejsca, otoczenia i uczestniczących osób - w tak ważnym momencie dla pacjentki. To również dobra atmosfera, zrozumienie dla kobiety, wsparcie, traktowanie jej podmiotowo, a nie przedmiotowo.
Dla jednej najlepszym rozwiązaniem będzie poród naturalny w wodzie, a dla drugiej ze znieczuleniem. Akceptacja i szacunek dla wyborów rodzącej – to jest najważniejsze. – dodaje Katarzyna Grzybowska.
W krajach Zachodniej Europy m.in. w Holandii porody domowe to około 1/3 wszystkich porodów. Panie zapytane o przyczyny stosunkowo małego zainteresowania porodami domowymi w Polsce podkreśliły przede wszystkim aspekt kulturowy. - W latach 50. i 60. kobiety rodzące w domu w żaden sposób nie były do tego kwalifikowane. Śmiertelność porodowa i poporodowa była zawsze większa niż w szpitalu – wyjaśnia Edyta Dzierżak – Postek - Z tego też względu Polkom utarło się przeświadczenie, że w szpitalu zawsze jest bezpiecznie, a w domu ryzykownie. Przy takim założeniu odpowiedź na pytanie gdzie rodzić zdaje się być oczywista. Niegdyś kobiety nie były pod tak dobrą opieką jak teraz. Nie było diagnostyki. Dziś wszelkie badania pozwalające rodzić w domu są na wysokim poziomie. Kobiety z potencjalnymi komplikacjami kierowane są do szpitali.
Maria Romanowska podkreśla, iż przyszłość porodów domowych w dużej mierze zależy od młodych Polek będących w ciąży lub planujących dziecko. - Jeśli one przekażą swoim córkom pozytywne odczucia i emocje związane z narodzinami dziecka, to wówczas kolejne pokolenie prawdopodobnie nie będzie podchodziło do rodzenia tak dramatycznie.
Ponadto wiele miejsc nie akceptuje jeszcze porodów domowych. Dotyczy to zarówno dużych, jak i małych miast. Położne pracujące w mniejszych miejscowościach w porównaniu z tymi z metropolii rzadziej decydują się na przyjmowanie porodów domowych. - Znamy przypadki położnych, które zostały zwolnione z pracy w szpitalach, ponieważ nieśmiało dały do zrozumienia co sądzą o porodach domowych – mówi Katarzyna Grzybowska. Zrozumienie dla nich okazuje również Maria Romanowska - Jeżeli położna pracuje w małej miejscowości, a szpital jest jedynym w promieniu 100 km, tracąc pracę w nim – nie znajdzie jej nigdzie indziej.
- Zawód położnej wiąże się z odpowiedzialnością i posiadaniem rozległej wiedzy położniczej. Żeby przyjmować porody poza salą szpitalną trzeba do tej decyzji dojrzeć, a przede wszystkim nabrać doświadczenia. – twierdzi Edyta Dzierżek - Postek.
- Trzeba liczyć się również z koniecznością poświęcenia ogromnych nakładów czasu na rozwój, konferencje, wyjazdy, już nie wspomnę o dyspozycyjności. Co innego jest pracować w systemie dziennym – zmianowym, a co innego poświęcić się całkowicie i być dyspozycyjnym w każdej chwili. - mówi Katarzyna Grzybowska - Bycie położną, która przyjmuje porody domowe to spore poświęcenie.
Poród lotosowy, czyli taki, w czasie którego nie odcina się pępowiny. Noworodek przez jakiś czas jest połączony z łożyskiem. Później łożysko schnie i odpada samoistnie.
- Nie mamy żadnych obiekcji co do tego rodzaju porodów. Naszym zadaniem jest kontrola oraz poinformowanie rodziców jak pielęgnować dziecko oraz pępowinę. Nie zgadzamy się na poród lotosowy w szpitalu ze względu na fakt, iż schnące łożysko jest miejscem wszelakich szkodliwych drobnoustrojów. Noszenie łożyska po szpitalu jest bezsensowne - jest to zdanie Marii Romanowskiej.
Katarzyna Grzybowska podkreśla aspekt tolerancji. Jej zdaniem rodzice, którzy decydują się na poród lotosowy są wyznawcami pewnej ideologii.
- Naszym zadaniem nie jest ingerowanie w czyjeś poglądy, czy próba przekonania do zmiany decyzji. Nas to nie interesuje. Naszą rolą jest dbanie o to by poród był bezpieczny medycznie i emocjonalnie - dodaje Maria Romanowska.
Zdaniem położnych ze Stowarzyszenia Dobrze Urodzeni o tym gdzie rodzić - w szpitalu czy w domu, przyszli rodzice muszą zdecydować sami. To musi być ich indywidualna i samodzielna decyzja. - My nie wychodzimy na ulicę i nie namawiamy:,, Chodźcie rodzimy w domu!’’- podkreśla Edyta Dzierżek – Postek. Kobieta w głębi duszy musi czuć i być do tego przekonana. Ona sama wie, co dla niej i jej rodziny jest najlepsze.
Rozmawiała Agnieszka Godlewska
Zdjęcie: Fotolia by © Vivid Pixels