Istnieją podobno mężczyźni, którzy z przyjemnością chodzą na zakupy. Ja z pewnością do takich nie należę. Chodzenie po sklepie (za wyjątkiem sklepów ze sprzętem elektronicznym, księgarń i sklepów muzycznych) jest w moim przekonaniu złem koniecznym, które trzeba jak najsprawniej „odfajkować”.
Gdy czekają mnie zakupy w hipermarkecie, to „pół biedy”, gdyż mogę je zrobić błyskawicznie samemu. Ale zakupy z dzieckiem to moim zdaniem ekstremalna „misja specjalna”. Chcąc, nie chcąc zakupy trzeba robić. Więc jak sobie radzić gdy mamy ze sobą dziecko w sklepie? Mam kilka swoich sposobów:
Zakupy robione z niemowlęciem to istny wyścig z czasem. Niedobrze, gdy tracimy cenne minuty na zastanawianie się co potrzebujemy kupić, gdzie co znaleźć itd. Dziecko szybko zaczyna się nudzić, a ostatnią rzeczą jaką sobie życzymy to marudzące dziecko w sklepie. Dlatego nie wyobrażam sobie przystąpienia do tej „misji” bez listy zakupów czy bez znajomości „topografii” hipermarketu. Zapełnianie koszyka musi dokonywać się sprawnie i szybko, tym bardziej, że najgorsze przed nami (czyli stanie w kolejce i przeprawa przez kasę). Lista zakupów może się okazać zbawieniem szczególnie w okresach przedświątecznych, gdy kupujących i dzieci jest znacznie więcej, wtedy też warto skorzystać z dodatkowych pomysłów na zakupy z dzieckiem.
W dotarciu do kasy bez dziecięcego płaczu pomocne są wszelkie przekąski dla dziecka (chrupki, ciastka itp.) i drobne zabawki (koniecznie odporne na upadki). Świetnie, gdy z jazdy wózkiem uda się nam stworzyć dla niemowlaka fascynującą podróż. Jeśli nasza pociecha cały czas płacze, czasem – zamiast przyśpieszać (aby jak najszybciej skończyć zakupy) – lepiej się zatrzymać i próbować je uspokoić.
W miarę jak dziecko rośnie starajmy się angażować je w zakupy (np. dając mu wrzucać produkty do wózka) albo zrobić z błądzenia między regałami zabawę (np. kto pierwszy znajdzie wyjście ze sklepu ten wygrywa). Dzieci bardzo lubią wspólne zakupy i bardzo szybko łapią o co w nich chodzi (nawet za szybko). Pilnujmy, co malec wrzuca do koszyka. W innym przypadku możemy się w domu niejednokrotnie zdziwić, co udało nam się kupić dzięki pomocy naszego malucha ;)
Przeprawa przez kasę jest najtrudniejszym elementem naszej „misji” - wtedy z reguły dziecko (a my tym bardziej) ma już dość zakupów, a nasza podzielność uwagi jest wystawiona na poważną próbę. Pocieszające jest jednak to, że to już koniec „misji”.
Robiąc zakupy nie możemy jednak zapomnieć o najważniejszym – o bezpieczeństwie dziecka. Musimy mieć je koniecznie cały czas na oku oraz starać się przewidzieć i zapobiec wszelkim możliwym niebezpieczeństwom. Niestety - dzieci w sklepie mają dziwną tendencję do nagłego znikania, więc trzeba mocno uważać.
Zdjęcie: Fotolia fot. by © Pavel Losevsky
Szczęśliwy mąż i ojciec dwójki dzieci. Z wykształcenia i zamiłowania humanista zainteresowany wszystkim, co służy dobru człowieka. Pasjonat historii i dobrej literatury, meloman.