Wcześniak wcześniakowi nierówny, co oznacza po prostu, że nie każde dziecko urodzone przed czasem czeka rehabilitacja. Jednak faktem jest, że każdy wcześniak powinien znajdować się pod kontrolą neurologa, który zadecyduje o tym, czy rehabilitacja jest konieczna, czy nie. A jeśli już zajdzie taka potrzeba, lekarz wspólnie z fizjoterapeutą, podpowiedzą jaka metoda będzie dla maluszka najlepsza.
Nie każdy zdaje sobie sprawę z faktu, że sposób wykonywania nawet tak podstawowych czynności jak: podnoszenie, kąpanie, noszenie, czy sposób zabawy z maluszkiem, ma ogromny wpływ na dalszy rozwój dziecka. Jedną z najważniejszych rzeczy dla wcześniaka jest fizyczny kontakt z rodzicami. Dlatego tak ważne są przytulanie, kangurowanie, delikatne kołysanie na rękach, czy głaskanie. A to wszytko po to, by maleństwo dostymulować.
Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie, czym w ogóle jest rehabilitacja wcześniaka. Na czym ona polega? Taka rehabilitacja to stymulowanie ciała maluszka tak, by jego rozwój przebiegał w sposób najbliższy prawidłowemu, by wyeliminować wszelkie odchylenia od normy i nauczyć / przyzwyczaić dziecko do prawidłowych zachowań, czy odruchów.
Czeski neurolog dziecięcy, Vaclav Vojta, rozpoczął prace nad nową metodą terapeutyczną w latach 50 ubiegłego wieku. Metoda ta została później nazwana jego nazwiskiem. A na czym dokładnie polega metoda Vojty? Chodzi w niej o uciskanie pewnych stref na ciele maluszka tak, by wywoływać odruchowe reakcje motoryczne, na przykład obrót, uniesienie rączki, czy nóżki. Z tego powodu, metoda ta często nazywana jest także terapią odruchowej lokomocji.
Na początku, dziecko jest oceniane pod kątem motoryki spontanicznej (podczas gdy malec leży na brzuszku lub na plecach, badane są, między innymi, funkcje podporowe, stan symetrii, czy występowanie nadmiernych krzywizn kręgosłupa), siedmiu neurologicznych reakcji ułożeniowych (między innymi, pociąganie za rączki dziecka leżącego na pleckach) i odruchów pierwotnych. Jeżeli zdiagnozowane zostaną jakieś odchylenia, możliwie najwcześniej wprowadza się terapię polegającą na stymulowaniu przez uciskanie (bezbolesne!) lub przytrzymywanie dziecka w określonej pozycji, co wyzwala właściwe odruchy. Fizjoterapeuta pokaże rodzicom jak ćwiczyć w domu i powie jak często należy to robić (zazwyczaj 3-4 razy w ciągu dnia).
Jeszcze w latach 40 XX wieku, fizjoterapeutka Berta Bobath i jej mąż, neurolog, Karel Bobath, zapoczątkowali metodę rehabilitacyjną o charakterze neurorozwojowym, polegającą na ocenie stopnia dojrzałości ośrodkowego układu nerwowego, co pozwala na wykrycie zaburzeń związanych z rozwojem oraz na wprowadzenie postępowania korekcyjnego. Metoda była następnie rozwijana przez szwajcarską pediatrę, Elsabeth Koeng oraz fizjoterapeutkę Mary Quinton, z Londynu. Współpraca ta zaowocowała powstaniem łączonej metody leczenia neurorozwojewego zwanej NDT (Neurodevelopmental Treatment), dziś stosowanej na całym świecie, szczególnie przy rehabilitacji wcześniaków i najmłodszych dzieci.
Metoda NDT-Bobath bazuje na odruchach, wychodząc z założenia, że u każdego zdrowego dziecka, na konkretnym etapie rozwoju, występują odruchy fizjologiczne. Najprościej rzecz ujmując, metoda ta polega na wykonywaniu niektórych ruchów za maluszka, lub wspomaganie jego czynności ruchowych. Ćwiczone jest całe ciało, co wyzwala prawidłowe odruchy. Dodatkowo, każdy ruch połączony jest z przemieszczaniem ciężaru ciała i środka ciężkości. Ćwiczenia z dzieckiem wykonywane są głównie przez fizjoterapeutę i jedynie wspomagane pracą rodziców w domu, choćby przy prawidłowym wykonywaniu czynności pielęgnacyjnych i zabawach. Jedno z założeń tej terapii mówi, że ćwiczenia powinny być miłe i przyjemne dla maluszka, gdyż stres wywołuje płacz, a ten zmniejsza skuteczność rehabilitacji.
Obie metody rehabilitacji zostały zapoczątkowane w oparciu o te same założenia i obie mają przyczynić się do zniwelowania nieprawidłowości we wzorcach ruchowych oraz wprowadzenia tych właściwych. Żadna z nich nie jest lepsza, ani gorsza. Każda ma swoje plusy i minusy.
Czasami to rodzice mogą dokonać wyboru terapii, ale i tak najlepiej zasięgnąć opinii specjalisty. Niektórym dzieciom wystarczy jedynie bujanie i specjalne przekładanie, czy wspomaganie ich ruchów, jednak w niektórych przypadkach terapia musi angażować wszystkie mięśnie, by była skuteczna. A przecież właśnie o skuteczność tu chodzi.
Zdjęcie: Fotolia.pl
Jestem pracującą mamą trzech synów i zarazem trzech wcześniaków - Marcela, Maćka i Mateusza, uwielbiam nowe wyzwania, zwłaszcza takie, które pozwalają mi się rozwijać i zdobywać nowe umiejętności. Potrafię szare i nudne zamienić w coś świeżego, uwielbiam wszystko, co kreatywne. Staram się wychowywać dzieci w duchu bliskości, jestem fanką chust i pieluch wielorazowych. Prowadzę blog KreacjoWariacje.pl