Jak myślicie, co może być skuteczniejszą metodą wychowawczą: pozytywne stymulowanie dziecka i podkreślanie tego co robi dobrze, czy może karanie go i ciągłe wytykanie błędów? Większość z nas odpowie prawidłowo, że oczywiście pozytywne stymulowanie. Świetnym przykładem na to, że zwracanie uwagi na mocne strony zamiast wytykania wyłącznie tych słabych może przynieść doskonałe efekty, jest metoda zielonego ołówka, która powoli wkracza również do polskich szkół i przedszkoli. Pomysł sam w sobie jest bardzo prosty, a jednocześnie wprost rewolucyjnie zmienia podejście do nauczania. Na czym ona polega, w jakich sytuacjach nauczyciel może ją zastosować i dlaczego metoda zielonego ołówka jest taka skuteczna? Zapraszamy
Wiele osób zostawia sobie pamiątki z czasów szkolnych, takie jak klasówki, książki i zeszyty. Jeśli u Ciebie w szafie też leżą stare kajeciki, otwórz pierwszy z brzegu - założę się, że dominującym kolorem jest w nim czerwień belferskiego długopisu ;). Już w podstawówce nauczyciele używają tego koloru, by zaznaczyć błędy popełniane przez uczniów. Pokazać co było, źle, co odbiegało od normy, co dziecku nie wyszło! Nierzadko obok podkreślonego błędu był jeszcze krzyczący dopisek "źle", albo duży wykrzyknik. Karać, karać, karać, a co z nagrodą?
Zwracanie uwagi na niedociągnięcia jest oczywiście niezbędne, by maluch wiedział, nad czym musi popracować ale ... nie trzeba od razu dziecka mieszać błotem, pokazywać, że do niczego się nie nadaje i budzić w nim poczucie porażki. W długim okresie koncentracja 100% uwagi na popełnionych błędach wpływa negatywnie na samoocenę dziecka i zamiast motywować, zniechęca do nauki.
Na szczęście w wychowaniu dzieci wiele się zmieniło przez ostatnie lata. Zauważono na przykład, że dużo lepsze efekty nauczania można osiągnąć gdy zaczynamy dziecko doceniać. I właśnie w tym momencie przejdziemy do metody zielonego ołówka (czasem zwanej również metodą zielonego długopisu).
Żeby zrozumieć, dlaczego skupianie się tylko na błędach może negatywnie wpłynąć na samoocenę dziecka, wyobraź sobie, że Twój utalentowany ortograficznie maluch pisze w szkole dyktando. Doskonale poradził sobie z większością językowych pułapek, pomylił się jednak w dwóch słowach - które swoją drogą słyszał po raz pierwszy w życiu. W przypadku tradycyjnej metody sprawdzania sprawdzianów, Twoje dziecko dostaje kartkę z dwoma podkreślonymi na czerwono słowami. W obliczu tej porażki fakt, że kilkanaście innych słów maluch napisał poprawnie, przestaje się liczyć.
A teraz wyobraź sobie dyktando sprawdzane metodą zielonego ołówka. Nauczyciel zielonym kolorem zaznacza co bardziej skomplikowane słowa, z którymi uczeń sobie poradził. Prawda, że takie wyróżnienie może napawać dumą? I o to chodzi.
Metoda zielonego ołówka polega na zmianie techniki nauczania i myślenia - z tej opierającej się jedynie na podkreślaniu popełnionych przez dziecko błędów, na skupienie uwagi i wyróżnianie najlepszych elementów. A zatem nauczyciel zaznacza zielonym kolorem to, co wyszło naprawdę dobrze, a obok na czerwono to co należy poprawić. W ten sposób zachęca dziecko do nauki i otrzymywania kolejnych pochwał.
Spokojnie, nadal jest. Jeśli został popełniony błąd, nauczyciel nie ignoruje go ale zaznacza. Jednak w towarzystwie „zielonej pochwały”, czyli podkreślenia sukcesów dziecka, czerwony kolor nie wygląda już tak strasznie i spełnia swoją właściwą funkcję: wskazuje na rzeczy, nad którymi trzeba jeszcze popracować. Nie jest już sygnałem, że maluch jest do niczego - bo przecież doskonale wie, że z innymi rzeczami radzi sobie świetnie.
A Wy co sądzicie o takiej zmianie myślenia? Chcielibyście mieć taki system w szkołach Waszych dzieci? Bo ja, jestem na tak.
Przeczytaj również:
Jak odkryć talent swojego dziecka? >>>
Jak wychować szczęśliwe dziecko? >>>
Zdjęcie: Pixabay.com by klimkin CC0
Lubi pisać, obserwować ludzi, kocha dzieci, lubi czytać i buszować po sklepach.