Pojawienie się dziecka w rodzinie, szczególnie pierwszego, to w życiu rodziców wyjątkowy moment pod wieloma względami. Oto na świat przyszła cząstka ich samych, dali początek nowemu życiu, a teraz są za to dziecko odpowiedzialni … Nietrudno się w tym fakcie zatracić, jednak najważniejsze - to nie dać się zwariować. Jak nie pozwolić, by dziecko zawładnęło Waszym życiem i nie stało się początkiem kryzysu w związku?
Jesteś rodzicem. Macie dziecko - ukochane, wymarzone, wyczekane. Miało być tak wspaniale, wszyscy mówili, że uśmiech dziecka, to największa radość rodzica, potrafiąca wynagrodzić każdą złą chwilę. Niestety ten mały aniołek potrafi także nieźle w związku namieszać, żeby nie powiedzieć zniszczyć związek. Dziecko to nie tylko radość, ale przede wszystkim obowiązki i konsekwencje, a pojawienie się na świecie tej małej istoty wystawia związek na próbę. Jakoś już tak mamy, że gdy pojawia się dziecko, staje się ono w sposób naturalny całym naszym światem. Chcemy być jak najlepszymi matkami, robimy wszystko by dziecku niczego nie zabrakło. Ale uważajmy, niektóre z nas dostają na tym punkcie prawdziwie "małpiego rozumu", a instynkt macierzyński z czegoś co było dobre, przeradza się w chorą nadgorliwość. Oczywiście doba nie jest z gumy, a zatem zaczynamy mieć dużo mniej czasu dla siebie i męża czy partnera.
Z drugiej strony, mężczyzna nadal potrzebuje naszej atencji. Bez względu na wiek, ilość aktywów, zainteresowania itd, facet łaknie kobiecego zainteresowania i docenienia. Panowie tak już mają ;) Zanim pojawiło się dziecko był tym jedyny, tym w centrum uwagi. Co byśmy nie mówiły wraz z pojawieniem się dziecka jego pozycja zostaje zdegradowana. A to, plus ciągłe niewyspanie, dodatkowe obowiązki i brak bliskości może spowodować napięcie w związku, a w konsekwencji kłótnie i kryzys. Jak do tego nie dopuścić? Myślę, że sami wiecie.
Naturalną potrzebą każdego dziecka jest otrzymywanie od rodziców maksimum uwagi. Daje mu to poczucie bezpieczeństwa i bycia kochanym. Przez pierwsze lata życia maluszek dąży do tego nieświadomie, chcąc być jak najbliżej mamy - przede wszystkim pod względem fizycznym. Na samym początku swoje potrzeby i potrzebę bliskości wyraża poprzez płacz - daje tym samym do zrozumienia, że czegoś mu potrzeba. Jeśli płacz występuje w nocy częstą reakcją młodych rodziców na płacz dziecka jest przeniesienie go do swojego łóżka - krzyk dziecka przechodzi wtedy jak ręką odjął. Widząc w tym sposób na zapewnienie maluchowi (i przy okazji sobie!) spokojnego snu, rodzice powtarzają ten rytuał co noc, nie zauważając momentu, w którym łóżko przestaje być tylko ich własnością.
Czy spać z dzieckiem? To Wasza decyzja i nie będę tu dawała gotowych recept, wszystko zależy od tego jak się z tym czujecie i jak to wpływa na Wasze relacje. Weźcie pod uwagę, że o ile absolutnie nie należy lekceważyć potrzeb dziecka, o tyle jedno łóżko na troje może okazać się za małe. Prędzej czy później jedno z Was może poczuć się odrzucone i zepchnięte na dalszy plan (w takiej sytuacji może się nawet pojawić zazdrość o dziecko), dlatego jeśli takie uczucia pojawią się u Was w związku, zastanówcie się czy ostatecznie nie powinien on przesypiać nocy w swoim łóżeczku.
To kolejny punkt, w którym mogą pojawić się zgrzyty. Jeśli Twoje dziecko jest niejadkiem, z pewnością do perfekcji opanowałaś zachęcanie go do jedzenia. Najczęściej maluchy mają kilka swoich ulubionych dań, które chętnie jedzą i niczego innego wziąć do ust nie chą. Takie skromne menu najczęściej nie przewiduje marchewki, brukselki, schabowego… o znienawidzonym szpinaku nie wspominając. Przygotowując mu po raz kolejny chudą pierś z kurczaka z tartym jabłkiem, najchętniej dałabyś sobie spokój z przygotowywaniem jedzenia dla reszty rodziny - robienie dwóch obiadów może być męczące … Z drugiej jednak strony na pewno ani Ty, ani Twój partner nie macie ochoty codziennie jadać tego samego dania. No cóż, nie ma innego wyjścia, niż kompromis.
Jeśli dziecko jest już na tyle duże, że spokojnie może jeść te same produkty, co Wy, zaproponujcie mu układ: 3 razy w tygodniu może sobie zażyczyć, co zje na obiad, a w pozostałe dni jecie to, co zażyczycie sobie Wy - rodzice. Teraz musicie tylko wszyscy wzajemnie się pilnować w wywiązywaniu się z obietnicy: każdy obiad ma być zjedzony.
Powiedzmy wprost, im dziecko jest starsze, tym sprawniej wychodzi mu granie na emocjach rodziców i osiąganie swoich celów. I tak na przykład wiedząc, że rodzicom zależy na tym, żeby nie miało problemów w szkole, obiecuje codziennie po szkole odrabiać lekcje, ale pod warunkiem, że… dostanie nową grę, pozwolicie mu pojechać na wycieczkę czy zwiększycie kieszonkowe. Potrzeby starszego dziecka są naprawdę różne. Waszym zadaniem jest ich ocena i decyzja, które z nich możecie zaspokoić, a bez których dziecko może się obejść lub poradzić sobie samo. Jedno jest pewne - próby szantażu muszą być ucinane od razu. I nie chodzi tylko o własną satysfakcję - dzięki temu uczycie dziecko zdrowych relacji i rozwiązywania problemów. To na pewno zaprocentuje w jego dorosłym życiu.
Zdjęcie: Pixabay.com CC0
Lubi pisać, obserwować ludzi, kocha dzieci, lubi czytać i buszować po sklepach.